Atak Izraela na Liban

W nocy 1 października 2024 r. Izrael rozpoczął operację lądową w Libanie, informując, że ma ona „ograniczony charakter” i jest wymierzona w cele Hezbollahu na pograniczu libańsko-izraelskim.

Tomasz Otłowski o sytuacji w Libanie: Izrael przekroczył czerwoną linię, idzie na całość

Reakcje państw arabskich na to, co dzieje się w ostatnim czasie wokół relacji Hezbollah-Izrael, są delikatne i bardzo miękkie dyplomatycznie. Te państwa zdają sobie sprawę z tego, że Hezbollah także dla nich był zagrożeniem. Izraelczycy czują, że nie do końca są osamotnieni w swoich radykalnych działaniach względem Hezbollahu, ale pośrednio także Iranu - mówi Tomasz Otłowski, ekspert w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego.

Publikacja: 01.10.2024 15:23

W poniedziałek 30 września izraelska armia rozpoczęła operację lądową na południu Libanu, skierowaną

W poniedziałek 30 września izraelska armia rozpoczęła operację lądową na południu Libanu, skierowaną przeciwko Hezbollahowi.

Foto: REUTERS/Aziz Taher

Rzeczpospolita: Izraelska armia rozpoczęła „ograniczone i ukierunkowane” działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu. Jak ten konflikt może się rozwinąć?

Tego nikt nie wie, wszystko zawirowało, kiedy Izrael zdecydował się przekroczyć czerwoną linię w postaci eliminacji lidera Hezbollahu, Hassana Nasrallaha. To jest czynnik, który zaburzył wszystkie wcześniejsze kalkulacje i przewidywania. On oznacza, że Izrael idzie na całość i podejmuje działania oraz decyzje trochę na zasadzie „palenia mostów”. Do tej pory, podczas wszystkich poprzednich konfliktów czy ostrych faz konfliktu z Hezbollahem, nie było decyzji politycznej o tym, żeby wyeliminować najwyższe kierownictwo tej organizacji. Teraz ta decyzja zapadła, co oznacza, że Izrael – obecny rząd i elity izraelskie – są zdeterminowane do tego, żeby Hezbollah, jeśli nie rozbić, to przynajmniej osłabić w stopniu uniemożliwiającym podjęcie jakichkolwiek działań w stronę Izraela. Chodzi o potencjał militarny Hezbollahu. Jak to się może potoczyć? Na stole jest obecnie właściwie każdy możliwy scenariusz – wszystkie opcje są możliwe, łącznie z radykalnym działaniem ze strony Islamskiej Republiki Iranu oraz jej regionalnych sojuszników w Iraku, Syrii czy Jemenie. Bardzo trudno w tym momencie prognozować rozwój sytuacji, bo ona rozwija się dość żywiołowo – każda godzina przynosi nowe informacje. Myślę, że możliwa jest dalsza eskalacja tej sytuacji w dość niepożądanym kierunku. 

Czytaj więcej

Atak Izraela na Liban: To nie pierwszy konflikt z Hezbollahem. Jak skończyła się wojna w 2006 roku?

To oznacza, że Iran może zaatakować Izrael?

Już raz do tego doszło, kilka tygodni temu, i taka możliwość oczywiście nadal istnieje. Irańczycy jednak nie wydają się zainteresowani – a przynajmniej do tej pory nie wydawali się zainteresowani – specjalnym podkręcaniem atmosfery. Im zależy przede wszystkim na tym, żeby dalej móc w spokoju realizować swój program jądrowy. Oni wiedzą, że jeśli podejmą radykalne działania wymierzone w Izrael, odpowiedź izraelska, amerykańska czy zachodnia, będzie miażdżąca. A to spowoduje de facto likwidację ich programu nuklearnego, jego zniszczenie. Im zależy na tym, żeby to dokończyć – żeby tę bombę atomową mieć, więc są trochę między młotem a kowadłem. Z drugiej jednak strony w jakiś sposób muszą zareagować, bo Hezbollah jest nadal kluczowym elementem oddziaływania na sytuację w regionie. W tym momencie wymierzono Irańczykom całkiem potężny policzek, mówi się do nich: „sprawdzam”, „co z tym zrobicie?”. Obawiam się, ze Irańczycy będą musieli w jakiś sposób zareagować. Czy to będzie bezpośredni atak na Izrael? Nie wiem, być może spróbują pośrednich form oddziaływania i być może nastąpi większa aktywizacja proirańskich formacji w Iraku czy Syrii. Huti zaatakowali już dwa statki w swoim regionie, być może będziemy świadkami prób tego typu eskalacji. 

Od tygodnia Liban jest intensywnie bombardowany przez izraelskie lotnictwo. Izrael zaznacza, że uderzenia są wymierzone w Hezbollah, a nie libańską ludność cywilną. Czy sytuacja może się wymknąć spod kontroli?

Sytuacja już zaczęła wymykać się spod kontroli w tym sensie, że trudno w takim konflikcie w ogóle – a szczególnie w przypadku południowego Libanu, a wcześniej także Strefy Gazy – odróżnić cele czy instalacje typowo cywilne od tych, które mają typowo militarny charakter. Musimy pamiętać, że zarówno Hamas w Stefie Gazy, jak i Hezbollah w południowym Libanie do perfekcji opanowały „sztukę” maskowania swoich instalacji wojskowych wśród obiektów cywilnych. Przypomnijmy, że 27 września, gdy Izraelczycy zabili Hassana Nasrallaha, jego bunkier znajdował się głęboko pod budynkami mieszkalnymi. Niestety musieli zginąć cywile, żeby można było wyeliminować lidera Hezbollahu. Taka sytuacja ma też miejsce na południu - tam są całe wsie i osady, które z zewnątrz wyglądają jak obiekty cywilne, ale głęboko pod nimi znajdują się całe instalacje i tunele Hezbollahu, magazyny broni oraz mobilne wyrzutnie rakiet. Tu niestety nawet ewakuacja Libańczyków z tych osad może nie wystarczyć, żeby uniknąć ofiar wśród cywilów. 

Zarówno Hamas w Stefie Gazy, jak i Hezbollah w południowym Libanie do perfekcji opanowały „sztukę” maskowania swoich instalacji wojskowych wśród obiektów cywilnych

Czy polityka Beniamina Netanjahu nie przekreśla na dekady możliwości normalizacji stosunków z państwami arabskimi?

Proszę zwrócić uwagę na pewien aspekt, który – póki co – umyka komentatorom. Warto zauważyć, jak delikatne i bardzo dyplomatycznie miękkie były i są reakcje państw arabskich – przede wszystkim sunnickich regionu bliskowschodniego – na to, co dzieje się w ostatnim czasie wokół relacji Hezbollah-Izrael. Czy choćby na reakcję tych państw na eliminację Hassana Nasrallaha. To są bardzo miękkie reakcje, właściwie brak jakiegoś mocnego potępienia czy spektakularnych działań dyplomatycznych, takich jak zerwanie relacji. Te państwa zdają sobie sprawę z tego, że Hezbollah także dla nich był zagrożeniem, że Iran szyicki jest dla nich zagrożeniem. To jest trochę gra – Izraelczycy czują, że nie do końca są osamotnieni w swoich radykalnych działaniach względem Hezbollahu, ale pośrednio także Iranu. Bo trzeba mieć cały czas w tyle głowy, że konfrontacja z Hezbollahem to trochę proxy war (wojna zastępcza – red.) pomiędzy Izraelem a Iranem. O ile nie stanie się coś naprawdę tragicznego – jakaś hekatomba, wydarzenie zupełnie nieprzewidywalne – to podejrzewam, że te relacje na dłuższą metę nie będą dewastowane. Wydaje mi się, że te państwa – Arabia Saudyjska, państwa Zatoki Perskiej, a nawet Egipt – doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej w swoim regionie i z tego, które z mocarstw są dla nich głównym zagrożeniem. Działają więc w interesie – przynajmniej w części – tych państw regionu. Turcy są tutaj pewnym znakiem zapytania – (Recep Tayyip) Erdogan, ze względu na swoje uwarunkowania polityczne w kraju, być może będzie chciał coś zamieszać i wystąpi przeciw Izraelowi bardziej zdecydowanie. Ale też nie sądzę, żeby zdecydował się na jakieś działania militarne, bo to także jest kraj uzależniony jednak od relacji z Zachodem i pomocy amerykańskiej. Tutaj te wodze są trzymane krótko, więc nie powinno być żadnych niespodzianek. A z drugiej strony to jest Bliski Wschód – tutaj wszystko jest możliwe. 

Czytaj więcej

Iran ma ważniejsze sprawy niż ratowanie Hezbollahu. Prace nad bombą atomową

Jak długo mogą trwać ataki Izraela?

Z wojskowego punktu widzenia – tak długo, jak długo nie zostaną osiągnięte założone cele, ale nie do końca wiemy, jakie są konkretne cele. Możemy spekulować. Chodzi o maksymalne osłabienie Hezbollahu, bo to też nie jest tak, że dla Izraela – paradoksalnie – dobrze by było, gdyby Hezbollah został nagle całkowicie rozbity. Została by po nim próżnia, Hezbollah jest istotnym elementem całej politycznej układanki w Libanie. Jego całkowite unicestwienie też nie byłoby dobre dla Izraela, więc myślę, że Izraelczykom chodzi po prostu o to, żeby przetrącić militarny kręgosłup Hezbollahu i odsunąć – w przenośni i dosłownie – to zagrożenie, które ta organizacja zaczęła w ostatnich kilkunastu latach stwarzać dla północnego Izraela. Być może – jeśli operacja lądowa w Libanie będzie przebiegała sprawnie – Tel Awiw pokusi się o stworzenie jakiejś strefy buforowej w południowym Libanie. To coś, co istniało do 2000 roku. Zrobi to właśnie po to, by fizycznie na kilkadziesiąt kilometrów odsunąć potencjalne zagrożenie ze strony rakiet Hezbollahu czy kogokolwiek, kto się na jego miejscu pojawi w południowym Libanie.

Tomasz Otłowski

Ekspert, analityk i komentator w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego, publicysta miesięcznika „Polska Zbrojna”, założyciel i właściciel firmy STRATCONS – Strategic Consulting & Training, były wieloletni ekspert i analityk wywiadu w administracji państwowej RP. 

Rzeczpospolita: Izraelska armia rozpoczęła „ograniczone i ukierunkowane” działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu. Jak ten konflikt może się rozwinąć?

Tego nikt nie wie, wszystko zawirowało, kiedy Izrael zdecydował się przekroczyć czerwoną linię w postaci eliminacji lidera Hezbollahu, Hassana Nasrallaha. To jest czynnik, który zaburzył wszystkie wcześniejsze kalkulacje i przewidywania. On oznacza, że Izrael idzie na całość i podejmuje działania oraz decyzje trochę na zasadzie „palenia mostów”. Do tej pory, podczas wszystkich poprzednich konfliktów czy ostrych faz konfliktu z Hezbollahem, nie było decyzji politycznej o tym, żeby wyeliminować najwyższe kierownictwo tej organizacji. Teraz ta decyzja zapadła, co oznacza, że Izrael – obecny rząd i elity izraelskie – są zdeterminowane do tego, żeby Hezbollah, jeśli nie rozbić, to przynajmniej osłabić w stopniu uniemożliwiającym podjęcie jakichkolwiek działań w stronę Izraela. Chodzi o potencjał militarny Hezbollahu. Jak to się może potoczyć? Na stole jest obecnie właściwie każdy możliwy scenariusz – wszystkie opcje są możliwe, łącznie z radykalnym działaniem ze strony Islamskiej Republiki Iranu oraz jej regionalnych sojuszników w Iraku, Syrii czy Jemenie. Bardzo trudno w tym momencie prognozować rozwój sytuacji, bo ona rozwija się dość żywiołowo – każda godzina przynosi nowe informacje. Myślę, że możliwa jest dalsza eskalacja tej sytuacji w dość niepożądanym kierunku. 

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Atak Izraela na Liban. Są decyzje MSZ dotyczące m.in. ambasady w Bejrucie
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Konflikty zbrojne
Izraelska armia weszła do Libanu? Hezbollah: Nie, my ostrzeliwujemy Izrael
Finanse
Izraelska inwazja na Liban nie wstrząsnęła rynkami. Ropa tanieje
Atak Izraela na Liban
W Libanie stacjonują siły pokojowe ONZ, w tym Polacy. Jakie jest zadanie misji UNIFIL?
Konflikty zbrojne
Atak Izraela na Liban. Premier Libanu zabrał głos
Atak Izraela na Liban
Izrael ujawnił, jaka jednostka walczy w Libanie