Rzeczpospolita: Izraelska armia rozpoczęła „ograniczone i ukierunkowane” działania lądowe przeciwko celom terrorystycznego Hezbollahu na południu Libanu. Jak ten konflikt może się rozwinąć?
Tego nikt nie wie, wszystko zawirowało, kiedy Izrael zdecydował się przekroczyć czerwoną linię w postaci eliminacji lidera Hezbollahu, Hassana Nasrallaha. To jest czynnik, który zaburzył wszystkie wcześniejsze kalkulacje i przewidywania. On oznacza, że Izrael idzie na całość i podejmuje działania oraz decyzje trochę na zasadzie „palenia mostów”. Do tej pory, podczas wszystkich poprzednich konfliktów czy ostrych faz konfliktu z Hezbollahem, nie było decyzji politycznej o tym, żeby wyeliminować najwyższe kierownictwo tej organizacji. Teraz ta decyzja zapadła, co oznacza, że Izrael – obecny rząd i elity izraelskie – są zdeterminowane do tego, żeby Hezbollah, jeśli nie rozbić, to przynajmniej osłabić w stopniu uniemożliwiającym podjęcie jakichkolwiek działań w stronę Izraela. Chodzi o potencjał militarny Hezbollahu. Jak to się może potoczyć? Na stole jest obecnie właściwie każdy możliwy scenariusz – wszystkie opcje są możliwe, łącznie z radykalnym działaniem ze strony Islamskiej Republiki Iranu oraz jej regionalnych sojuszników w Iraku, Syrii czy Jemenie. Bardzo trudno w tym momencie prognozować rozwój sytuacji, bo ona rozwija się dość żywiołowo – każda godzina przynosi nowe informacje. Myślę, że możliwa jest dalsza eskalacja tej sytuacji w dość niepożądanym kierunku.
Czytaj więcej
W poniedziałek 30 września izraelska armia rozpoczęła operację lądową na południu Libanu skierowaną przeciwko Hezbollahowi. Nie jest to jednak pierwsze starcie na linii Izrael – Hezbollah. Przypominamy najważniejsze informacje o ostatnim konflikcie – II wojnie libańskiej z 2006 roku.
To oznacza, że Iran może zaatakować Izrael?
Już raz do tego doszło, kilka tygodni temu, i taka możliwość oczywiście nadal istnieje. Irańczycy jednak nie wydają się zainteresowani – a przynajmniej do tej pory nie wydawali się zainteresowani – specjalnym podkręcaniem atmosfery. Im zależy przede wszystkim na tym, żeby dalej móc w spokoju realizować swój program jądrowy. Oni wiedzą, że jeśli podejmą radykalne działania wymierzone w Izrael, odpowiedź izraelska, amerykańska czy zachodnia, będzie miażdżąca. A to spowoduje de facto likwidację ich programu nuklearnego, jego zniszczenie. Im zależy na tym, żeby to dokończyć – żeby tę bombę atomową mieć, więc są trochę między młotem a kowadłem. Z drugiej jednak strony w jakiś sposób muszą zareagować, bo Hezbollah jest nadal kluczowym elementem oddziaływania na sytuację w regionie. W tym momencie wymierzono Irańczykom całkiem potężny policzek, mówi się do nich: „sprawdzam”, „co z tym zrobicie?”. Obawiam się, ze Irańczycy będą musieli w jakiś sposób zareagować. Czy to będzie bezpośredni atak na Izrael? Nie wiem, być może spróbują pośrednich form oddziaływania i być może nastąpi większa aktywizacja proirańskich formacji w Iraku czy Syrii. Huti zaatakowali już dwa statki w swoim regionie, być może będziemy świadkami prób tego typu eskalacji.