Iran ma ważniejsze sprawy niż ratowanie Hezbollahu. Prace nad bombą atomową

Z wojny Izraela przeciw Hezbollahowi zrobi się większa, regionalna? Mało prawdopodobne. Iran ma inny priorytet – program nuklearny. Może poświęcić podopiecznych, w tym Hezbollah.

Aktualizacja: 01.10.2024 15:34 Publikacja: 01.10.2024 14:42

Iran ma ważniejsze sprawy niż ratowanie Hezbollahu. Prace nad bombą atomową

Foto: AFP

Wojska izraelskie rozpoczęły operację lądową w południowym Libanie. To kolejny etap konfliktu na froncie północnym (drugi front to dobijanie Hamasu w Strefie Gazy) – po zlikwidowaniu całego przywództwa Hezbollahu i zabiciu lub dotkliwym zranieniu setek bojowników tej proirańskiej organizacji.

Przy każdym nowym etapie pada pytanie, czy czeka nas wojna regionalna z udziałem Iranu i USA, które w razie zaangażowania się na poważnie Teheranu wystąpią w obronie Izraela.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Hezbollah bez liderów, Bliski Wschód bez jasnej przyszłości

I wciąż odpowiedź brzmi: wątpliwe, choć prawdopodobieństwo rośnie. 

Iran niechętny wielkiej wojnie. Nie chodzi tylko o niechęć do „przelewania krwi irańskich żołnierzy”

Dlaczego wątpliwe? Przede wszystkim ze względu na wstrzemięźliwą postawę Iranu, bo to on przede wszystkim mógłby rozpalić tę wojnę na cały region. Mógłby to uczynić i Izrael, jeżeli pod wpływem dotychczasowych sukcesów, zdecydowałby się na atak na cele w Islamskiej Republice, związane z programem atomowym.

Zaangażowanie się Iranu na poważnie oznacza wysłanie wojsk i jednocześnie rakiet w kierunku Izraela. To pierwsze wydaje się niemożliwe. Nowy prezydent Iranu Masud Pezeszkian jest przeciwny „przelewaniu krwi irańskich żołnierzy”. A z techniczno-militarnego punktu widzenia to bardzo trudne, o czym będzie dalej. Wysyłanie rakiet przerobiliśmy już na wiosnę, ale miało ono tylko symboliczne znaczenie. 

Czytaj więcej

Wojna libańska to już tylko kwestia czasu. Kiedy Izrael zaatakuje?

Obserwujący wydarzenia w Libanie eksperci arabscy są przekonani, że Iran nie zaangażuje się na poważnie w obronie Hezbollahu, podobnie jak wcześniej w obronę Hamasu w strefie Gazy, bo ma inny priorytet – swój program nuklearny. A jest już blisko wyprodukowania bomby atomowej. 

Iran broni swojego programu nuklearnego kosztem Hezbollahu. „Iran zdradził Hezbollah”

– Iran zdradził Hezbollah i nikt po Hezbollahu nie będzie płakał – mówi mi anonimowo analityk z jednego z krajów arabskich, którego zdaniem poważna odpowiedź ze strony Iranu będzie „żadna lub nikła”.

Nieproszący o anonimowość egipski politolog Said Sadek dodaje: – Iran chce być drugim po Izraelu mocarstwem atomowym w regionie i zrobi wszystko, by chronić swój program nuklearny. Wcześniej lansował ideę „osi oporu” [Iran i jego niepaństwowi sojusznicy w Libanie, na terenach palestyńskich, w Syrii, Iraku i Jemenie], ale w decydującym momencie opuścił sojuszników, co pogorszyło jego wizerunek na Bliskim Wschodzie – mówi „Rzeczpospolitej” Sadek, profesor Uniwersytetu Japońsko-Egipskiego w Aleksandrii.

Iran jest bardzo bliski wyprodukowania bomby atomowej

Jak blisko bomby jest Iran? – Bardzo blisko, to może tygodnie. Ma surowiec, ma wiedzę, jak to zrobić, ale ma też problem z wyposażeniem głowic pocisków w ładunek atomowy. To zajmie Irańczykom więcej czasu – mówi „Rzeczpospolitej” Josi Melman, publicysta izraelski zajmujący się sprawami bezpieczeństwa, w tym irańskim atomem. 

– Na razie Teheran sugeruje, że nie chce tej bomby, chcą mieć ją w zasięgu ręki. Oczywiście łatwiej byłoby mu zaangażować się w starcie z Izraelem pod parasolem nuklearnym, ale nie sądzę, że to jego brak powstrzymuje go od interwencji – dodaje Melman. 

I wyjaśnia: – Iran jest wewnętrznie podzielony, spolaryzowany, nowy prezydent próbuje robić gesty pojednawcze wobec USA i Zachodu, USA, licząc na zniesienie sankcji. Wizja nowego porozumienia z Zachodem [rezygnacja z wyprodukowania bomby w zamian za zniesienie sankcji] nie podoba się natomiast wpływowemu Korpusowi Strażników Rewolucji Islamskiej – Josi Melman kończy naszą rozmowę telefoniczną, bo rozlega się alarm w Tel Awiwie.

Potem się okazało, że Hezbollah wystrzelił rakiety w kierunku centrum Izraela. Armia izraelska wprowadziła ograniczenia w sprawie zgromadzeń (do 30 osób pod dachem, do 300 na dworze) i poruszania się. 

Izraelska operacja lądowa w Libanie na razie tuż przy granicy

Może Iran nie miałby wyjścia i musiałby zareagować, gdyby Izraelczycy ruszyli na podbój libańskiej stolicy, Bejrutu, jak w 1982 roku. Choć i to nie jest pewne. Na razie izraelska operacja lądowa obejmuje teren południowego Libanu „w zasięgu spaceru” od granicy między obu państwami.

Mowa o około 10 km od granicy. Kolejne ca 20 km w kierunku Bejrutu jest rzeka Litani, a na południe od niej zgodnie z rezolucją ONZ z 2006 roku Hezbollahu i tak miało nie być, a nadal jest. Jeżeli Izrael chce odtworzyć strefę bezpieczeństwa do rzeki Litani, to jest szansa na zakończenie konfliktu bez większej wojny. Od Litani do przedmieść libańskiej stolicy jest 75 km. 

Jak przerzucić wojska irańskie w pobliże Izraela?

Nie brakuje jednak w Izraelu, choć są w zdecydowanej mniejszości, głosów, by na fali sukcesów militarnych i wywiadowczych zaatakować Iran, niszcząc mu instalacje atomowe. To raczej nie mogłoby pozostać bez odpowiedzi ajatollahów. 

Jak jednak mieliby na poważnie wystąpić przeciwko Izraelowi? Szybkie wysłanie odpowiednich liczebnie wojsk irańskich poprzez terytorium zaprzyjaźnionej Syrii w pobliże izraelskiej granicy nie jest możliwe. Z powodu braku obrony przeciwlotniczej na terenie kraju Baszara Asada i braku bezpiecznych lotnisk. 

Iran nadal może podsyłać generałów i doradców wojskowych dla sojuszników z osłabionej „osi oporu”, wiedząc, że wielu z nich zginie od izraelskich ostrzałów, jak to było w ostatnich miesiącach. 

Wojska izraelskie rozpoczęły operację lądową w południowym Libanie. To kolejny etap konfliktu na froncie północnym (drugi front to dobijanie Hamasu w Strefie Gazy) – po zlikwidowaniu całego przywództwa Hezbollahu i zabiciu lub dotkliwym zranieniu setek bojowników tej proirańskiej organizacji.

Przy każdym nowym etapie pada pytanie, czy czeka nas wojna regionalna z udziałem Iranu i USA, które w razie zaangażowania się na poważnie Teheranu wystąpią w obronie Izraela.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Olaf Scholz rozważa wykonanie telefonu do Władimira Putina "przed szczytem G20"
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Polityka
Andrzej Łomanowski: Ukraina może wykorzystać chciwość Donalda Trumpa
Polityka
Meksyk potrzebuje rewolucji
Polityka
Rząd skrajnej prawicy? W Austrii wszystko możliwe
Polityka
Rusłan Szoszyn: Większość świata ma cyniczne podejście do tej wojny
Polityka
Boris Johnson ujawnia na co Elżbieta II chorowała przed śmiercią