– Od ostatniego spotkania rady ds. ogólnych minęło niewiele dni roboczych, bo mieliśmy przerwę świąteczną. Dlatego uznaliśmy, że wprowadzenie tego punktu obrad nie ma sensu – mówią „Rz" rumuńskie źródła dyplomatyczne w Brukseli. – Czy ten punkt pojawi się na kolejnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w lutym, pozostaje sprawą otwartą – przyznają.
Decyzja Bukaresztu może jednak dalece wykraczać poza kwestie kalendarza. Z długiej listy zmian w reformie sądownictwa, jakich domaga się Komisja Europejska, Polska spełniła jedną: przywróciła możliwość orzekania sędziom Sądu Najwyższego przymusowo odesłanym na wcześniejszą emeryturę. W ciągu ostatnich trzech spotkań rady ds. ogólnych padały do przedstawicieli naszego kraju te same pytania w tej sprawie i wywoływały te same odpowiedzi. Bruksela nie bardzo więc wie, jak dalej poprowadzić tę procedurę.
Ryzykowne głosowanie
– Zgodnie z art. 7.1 traktatu możliwe jest teraz wystosowanie przez Radę UE niezobowiązujących rekomendacji dla polskich władz lub od razu uznanie Polski za kraj trwale łamiący zasady praworządności. Ale w każdym przypadku konieczna jest większość 4/5 krajów Rady UE (bez Polski), czyli 22 państw. A wcale nie ma pewności, że tyle zdecydowałoby się na ostrzejsze kroki wobec Warszawy. Nawet więc kraje, które dotąd najostrzej punktowały Polskę, jak Holandia, Szwecja czy Francja, nie forsują takiego głosowania, bo jego porażka odsłoniłaby słabość Unii – tłumaczą dyplomaci Rady UE.
W ostatnich kilkunastu miesiącach do krajów rządzonych przez ugrupowania mające spory dystans do Unii dołączyły m.in. Włochy i Austria. Z kolei Hiszpania nie bardzo chce oskarżać inny kraj o łamanie zasad praworządności, bo sama może łatwo paść ofiarą podobnych zarzutów z powodu katalońskich działaczy niepodległościowych, którym grożą kary kilkudziesięciu lat więzienia. Z kolei sprzeciw wobec Nord Stream 2 oraz systemu obowiązkowego podziału uchodźców skonsolidował sojusz Polski z krajami Europy Środkowej oraz państwami bałtyckimi, które nie chcą psuć relacji z Warszawą z powodu sporu o praworządność.
– Z Polską łączą nas niezwykle silne interesy. W sprawie sądownictwa powinny być wysłuchane wszystkie strony – mówią rumuńscy dyplomaci.
Rozwiązaniu sporu nie sprzyja też rozpoczynająca się kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Komisarz od rządów prawa Frans Timmermans został w niej kandydatem socjalistów na stanowisko następnego szefa Komisji Europejskiej, przez co jego ataki na konserwatywny rząd w Warszawie coraz trudniej oddzielić od politycznej walki o władzę w Brukseli. Także zjazd chadeckich przywódców zrzeszonych w Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Helsinkach w grudniu był okazją do frontalnego ataku na „autorytarne rządy" w Polsce.