Jak pisze „The Guardian”, Claas Relotius w co najmniej 14 z 60 przypadków opisywał fałszywe zdarzenia.
Mężczyzna pracował dla „Der Spiegel” przez siedem lat i wielokrotnie był nagradzany za swoje „dokonania", jako dziennikarz śledczy. Niedawno nagrodzono go Reporterpreis (Reporter roku) za zmyślony tekst o syryjskim chłopcu. W roku 2014 CNN wyróżniło go także nagrodą dziennikarza roku.
Prawda wyszła na jaw, gdy Relotius pracował wraz ze swoim kolegą Juanem Moreno pisząc o granicy amerykańsko-meksykańskiej. Moreno zainteresował się sprawą, kiedy odkrył, że Relotius w ogóle nie rozmawiał z osobami, które podawał jako swoje źródła. Na początku inni dziennikarze „Der Spiegel” nie wierzyli Moreno i uważali, że Relotius jest ofiarą jego bezpodstawnych ataków.
Media rozpisują się o kłamliwych reportażach dziennikarza, w tym między innymi tekstach o rzekomym jemeńskim więźniu w Guantanamo, Amerykance, która miała być świadkiem egzekucji w USA, dwojgu irackich dzieciach, które miały zostać porwane i indoktrynowane przez Daesh czy o amerykańskim futboliście Colinie Kaepernicku.
Relotius często w swoich reportażach pisał, że spotykał się z bohaterami osobiście, podczas gdy w rzeczywistości opierał się na źródłach z innych mediów oraz nagraniach filmowych. Chcąc ubarwić teksty, dopisywał również fikcyjne dialogi oraz historie.