Rusłan Szoszyn: Wojna Rosji z Ukrainą dobiega końca. Zachód szuka salomonowego rozwiązania

Na stole przywódców państw zachodnich leżą obecnie dwie opcje. Jedna oznaczałaby wojnę NATO z Rosją. Druga skazałaby Ukrainę na upadek. Świat poszukuje dla Kijowa trzeciej drogi. Ale czy jest ona możliwa?

Publikacja: 13.10.2024 07:49

Prezydent Ukrainy w ciągu ostatnich kilku dni odwiedził Chorwację, Wielką Brytanię, Francję, Włochy

Prezydent Ukrainy w ciągu ostatnich kilku dni odwiedził Chorwację, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Niemcy. Na zdjęciu z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.

Foto: REUTERS/Liesa Johannssen

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 963

Rozmawiając z dobrze poinformowanymi ekspertami i analitykami ukraińskimi coraz częściej słyszymy, że Ukraina jest gotowa do zakończenia trwającej od lat wojny pod warunkiem, że Władimir Putin zgodziłby się na zawieszenie broni i gdyby Kijów otrzymał od Zachodu takie gwarancje bezpieczeństwa, które uniemożliwiłyby kolejną agresję Rosji nad Dnieprem. Po ponad dwóch latach wojny nie słychać już jednoznacznych deklaracji ukraińskich polityków, że Kijów nie zawiesi broni aż do odzyskania Krymu i pozostałych okupowanych terenów. Mówią natomiast o „sprawiedliwym pokoju”, do którego prezydent Wołodymyr Zełenski chciałby doprowadzić jeszcze w 2025 roku.

Dyplomatyczna ofensywa Ukrainy. Z czym wraca Zełenski do Kijowa?

Prezydent Ukrainy w ciągu ostatnich kilku dni odwiedził Chorwację, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Niemcy. W Watykanie spotykał się z papieżem Franciszkiem, a w piątek zawitał do Berlina. Z doniesień włoskiej gazety „Corriere della Sera” wynikało, że ukraiński przywódca jest gotów na zawieszenie broni przy obecnej linii frontu, ale pod warunkiem, że Ukraina zostanie szybko przyjęta do Unii Europejskiej, a Stany Zjednoczone udzielą takich gwarancji bezpieczeństwa, jakich udzielają Japonii, Korei Południowej czy Filipinom.

Czytaj więcej

Budżet Ukrainy uzależniony od przelewów z Zachodu

Tuż po tym Zełenski zaprzeczył, że rozmawia o zawieszeniu broni podczas swojej podróży po Europie. Co nie jest zaskoczeniem, bo Ukraińcom najpierw musi pokazać gwarancje bezpieczeństwa. Z kolei Politico pisze, że Ukraińcy żądają gwarancji bezpieczeństwa równych tym, które mają członkowie NATO, nawet jeżeli kraj nie otrzyma miejsca w sojuszu. Kijów prosi też m.in. o wzmocnienie swojej obrony przeciwlotniczej, inwestycji w tamtejszy przemysł zbrojeniowy i pozwolenia na użycie zachodnich rakiet dalekiego zasięgu wgłąb Rosji. Dzisiaj to plan maksimum dla Kijowa, którego kluczowa część jest nie do zrealizowania.

Który kraj wyśle swoją armię na Ukrainę? 

Stany Zjednoczone nie mogą udzielić Ukrainie takich samych gwarancji bezpieczeństwa jak Japonii, Korei Południowej czy Filipinom chociażby z takiego powodu, że na terenie tych państw od lat znajdują się amerykańskie bazy wojskowe. Nie jest możliwe więc zakończenie wojny w Ukrainie według np. „scenariusza koreańskiego”, bo trudno wyobrazić, że Biały Dom, niezależnie od tego, kto w nim będzie zasiadał, zdecyduje się na wysłanie swoich żołnierzy nad Dniepr i narazi Amerykanów na bezpośrednie starcie z atomową Rosją. Nie widać dzisiaj też perspektywy członkostwa Ukrainy w NATO, bo trzeba byłoby przekonać do tego nie tylko Niemcy i Francję, ale też Węgry i Słowację. Ale przede wszystkim Stany Zjednoczone.

Czytaj więcej

Zachód coraz mniej skory do pomocy. Ukraina słyszy: pokój zamiast broni

Niełatwo będzie też Ukrainie znaleźć państwo, które na własną rękę zadeklarowałoby na piśmie, że wyśle tam swoją armię, jeżeli Putin złamie zawieszenie broni. Dotychczasowe umowy, dotyczące „gwarancji bezpieczeństwa”, które Kijów podpisał z wieloma państwami (w tym z Polską), nic o tym nie wspominają. Mowa jest tam o przekazaniu broni, amunicji i wsparciu innego rodzaju. Ale czy to powstrzyma Kreml przez wznowieniem konfliktu?

Czytaj więcej

Wojna w Ukrainie dobije wolność słowa? Dziennikarze oskarżają Zełenskiego

Takie pytanie zapewne dzisiaj zadaje sobie wielu Ukraińców z Wołodymyrem Zełenskim na czele. W przeciwnym wypadku inwestorzy tam nie przyjdą, miliony ukraińskich uchodźców nie powrócą. Kto więc będzie obudowywał zniszczony rosyjskimi bombami kraj? Mało tego, tuż po zawieszeniu broni nad Dniepr powróci burzliwa polityka, a Zełenski będzie musiał rozpisać wybory prezydenckie i parlamentarne. Nietrudno się domyślić, że przez opozycję zostanie obarczony za wszystkie problemy kraju. A będzie ich wiele.

Ukraina w Unii Europejskiej? To jeden z możliwych scenariuszy

Najbardziej prawdopodobnym wydaje się być scenariusz przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej w granicach przebiegających po linii frontu. Świat demokratyczny nie uzna okupacji Krymu czy Donbasu, ale to na terenach kontrolowanych przez Kijów z unijnych funduszy będą np. odbudowywane drogi i mosty. Ukraina mogłaby powoli zacząć powracać do normalnego życia, wdrażać reformy i motywować rodaków do powrotu. Nie będzie to jednak możliwe, jeżeli Zachód nie znajdzie formuły, salomonowego rozwiązania, które nie postawi świata na krawędzi zagłady, ale jednocześnie zmusi rosyjskiego dyktatora do zawieszenia broni i zakończenia swojej agresji. Wygląda na to, że pomysłów na taką formułę na razie brak. Kanclerz Olaf Scholz po raz pierwszy od dwóch lat chciał porozmawiać telefonicznie z Władimirem Putinem. Ale, jak wynika z piątkowej wypowiedzi szefowej niemieckiej dyplomacji Annaleny Baerbock, gospodarz Kremla odmawia takiej rozmowy. Wcale to nie oznacza, że Rosji nie zależy na zawieszeniu broni i rokowaniach pokojowych. 

Putin blefuje. Jak Kreml chce zakończyć wojnę z Ukrainą?

Z najnowszych badań niezależnego ośrodka Centrum Lewady wynika, że aż 54 proc. Rosjan uważa, iż Putin powinien rozpocząć rozmowy pokojowe z Ukrainą. Z kolei 72 proc. ankietowanych poparłoby go. gdyby jutro zakończył wojnę (nie zwracając Ukrainie okupowanych terenów). Co więcej, połowa Rosjan (najwięcej od początku konfliktu) uważa, że wojna wyrządziła im więcej szkód, niż pożytku (zaledwie 28 proc. uważa inaczej, reszta nie ma zdania). Trudno wyobrazić sobie, jak mocno mogłyby zaostrzyć się nastroje w Rosji, gdyby Putin ogłosił powszechną mobilizację i wyciągnął z gospodarki kilkaset tysięcy, a może i miliony mężczyzn, przestawiając kraj całkowicie na wojenne tory. A bez tego Putin nie może liczyć na jakieś szybkie postępy swojej armii. Nie wkroczy też do Kijowa. 

Czytaj więcej

Michaił Chodorkowski: Zachód nie chce obalenia Putina

Mimo to stara szkoła KGB nakazuje mu o tym wszystkim nie mówić. Odmawiając rozmowy z kanclerzem Niemiec Putin ewidentnie blefuje. Z jednej strony demonstrując Rosjanom „nieugiętą postawę” i gotowość prowadzenia wojny „do zwycięstwa”, a jednocześnie podnosząc stawkę w obliczu nadchodzących  przyszłych rozmówców z Ukrainą i Zachodem. Woli jednak poczekać na wybory za oceanem i liczy, że w ostatecznym rozrachunku o losie Ukrainy będzie rozmawiał z prezydentem USA dogadując się ponad głowami Europejczyków.  To mało prawdopodobny i zarazem najgorszy z możliwych scenariuszy zakończenia tej wojny. Zarówno dla Ukrainy, jak i dla całej Europy.

Rozmawiając z dobrze poinformowanymi ekspertami i analitykami ukraińskimi coraz częściej słyszymy, że Ukraina jest gotowa do zakończenia trwającej od lat wojny pod warunkiem, że Władimir Putin zgodziłby się na zawieszenie broni i gdyby Kijów otrzymał od Zachodu takie gwarancje bezpieczeństwa, które uniemożliwiłyby kolejną agresję Rosji nad Dnieprem. Po ponad dwóch latach wojny nie słychać już jednoznacznych deklaracji ukraińskich polityków, że Kijów nie zawiesi broni aż do odzyskania Krymu i pozostałych okupowanych terenów. Mówią natomiast o „sprawiedliwym pokoju”, do którego prezydent Wołodymyr Zełenski chciałby doprowadzić jeszcze w 2025 roku.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Jarosław Kaczyński niczego nie zapomniał i niczego się nie nauczył
analizy
Rafał Trzaskowski stawia na bezpieczeństwo, KO ogłosi kandydata na początku grudnia
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”