Chińskie platformy zakupowe mocną konkurencją

Skala eksportu chińskich sprzedawców za pośrednictwem serwisów internetowych jest ponad cztery razy większa, niż pokazują to statystyki rządowe – wynika z raportu Izby Gospodarki Elektronicznej

Publikacja: 27.06.2024 23:46

Już w 2023 r. średnio ok. 40 proc. Europejczyków kupiło coś choć raz na chińskich platformach zakupowych, co pokazują dane Statisty. Raport Izby Gospodarki Elektronicznej wskazuje też na dane iResearch, według których choć władze chińskie podają wartość sprzedaży e-commerce w 2023 r. na około 1,83 biliona rmb (ponad 260 mld dol.), to szacunki analityków mówią o wartości niemal 7,9 biliona rmb (1,1 bln dol.). To dla sprzedawców z Europy problem. I to coraz większy, bo nie ma mowy o realnym konkurowaniu z takimi serwisami, jak Temu czy AliExpress. – Sprzedawców powinny obejmować takie same zasady, niezależnie od tego, czy są z UE, czy spoza – mówił podczas European e-Commerce Summit Ignacy Niemczycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii.

Na nieuczciwą konkurencję platform takich jak Temu skarżą się kolejne sektory, jak choćby producenci i sprzedawcy zabawek. Jeden z dystrybutorów produktów dla dzieci podaje, że wiodący operator logistyczny kiedyś miał 300 paczek dziennie z Chin, które trafiały jednym samolotem cargo do Warszawy. Teraz loty są dwa, paczek dziennie jest 1300, z czego 1000 to zakupy z Temu. – Widzimy to już po obrotach krajowych firm i sklepów. Produkty z Temu są może gorszej jakości, ale tańsze i to dla konsumentów się liczy – mówi jeden z producentów zabawek.

Z badania przeprowadzonego przez pracownię BioStat wynika, że wśród dorosłych Polaków z dziećmi jedynie 7 proc. nigdy nie zrobiło zakupów na platformie Temu. Choć tylko 10 proc. przyznaje, że kupuje tam często, to pozostali przynajmniej co jakiś czas to robią, co pokazuje, z jaką skalą konkurencji zmagają się polscy producenci, jak i importerzy zabawek.

– Branża obawia się, co będzie w kolejnych miesiącach, nie widzimy, aby władze cokolwiek robiły w kierunku zmian, jakie mogą pomóc sektorowi – mówi Monika Chmielińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Zabawek i Artykułów Dziecięcych.

Z badania wynika, że dla 39 proc. badanych powodem skorzystania z tej platformy do zakupów jest cena, niewiele mniej, bo 34 proc., wskazuje na szeroki wybór, a co piąty badany na różnego typu promocje i rabaty. Do tego zmasowana akcja promocyjna, zwłaszcza w mediach społecznościowych, pokazuje, że liczba kupujących rośnie.

– Rząd chiński dotuje transport, więc zamówienia docierają bardzo szybko, co kiedyś nie było cechą zakupów na azjatyckich platformach – mówi Dorota Mazurek, wydawca magazynu „Świat Zabawek”. - Trudno z nimi walczyć, ocena jakości towarów przez nabywców jest subiektywna, a nabywcy, co widać po filmikach w sieci, są z tych zakupów zadowoleni. Niezależnie od tego, ile certyfikatów nakleimy na produkt, dla nabywcy to niczego nie zmienia. Liczy się cena – dodaje. Ekspertka podkreśla, że trzeba edukować konsumenta, iż są inne możliwości zakupów w internecie, produktów z atestami i bezpiecznych. Tymczasem ta firma wydaje 3 mld dol. na reklamę, co sprawia, iż z takim przeciwnikiem nie jest łatwo rywalizować. – Tylko wspólna kontrakcja sektora może dać efekt – dodaje.

– Sprzedawców powinny obejmować te same zasady, a teraz nie ma to miejsca – mówi Luca Cassetti, sekretarz generalny Ecommerce Europe. Oficjalne dane rządowe wskazują, że e-commerce to już 7,7 proc. chińskiego eksportu w porównaniu z 6,2 proc. w 2020 r. Jednak szacunki iResearch wskazują, iż jest to raczej ok. 28 proc.

– Wszechstronne wsparcie ze strony aparatu partyjno-państwowego dla chińskiego eksportu w modelu e-commerce w postaci subsydiów, ulg podatkowych, dotacji do projektów infrastrukturalnych służących eksporterom, pokrycia kosztu zakładania i operacji magazynów zagranicznych, dotacji do transportu itp., przełożyły się na niższe koszty własne chińskich firm, które w pewnej części korzystają z finansowania państwowego – mówi Patrycja Sass-Staniszewska, prezes Izby Gospodarki Elektronicznej. Polski rząd również ma tego dosyć, zalew produktów z Chin, często niskiej jakości i bez stosownych atestów, ma zostać ograniczony. Szczegóły są jednak nadal nieznane.

Już w 2023 r. średnio ok. 40 proc. Europejczyków kupiło coś choć raz na chińskich platformach zakupowych, co pokazują dane Statisty. Raport Izby Gospodarki Elektronicznej wskazuje też na dane iResearch, według których choć władze chińskie podają wartość sprzedaży e-commerce w 2023 r. na około 1,83 biliona rmb (ponad 260 mld dol.), to szacunki analityków mówią o wartości niemal 7,9 biliona rmb (1,1 bln dol.). To dla sprzedawców z Europy problem. I to coraz większy, bo nie ma mowy o realnym konkurowaniu z takimi serwisami, jak Temu czy AliExpress. – Sprzedawców powinny obejmować takie same zasady, niezależnie od tego, czy są z UE, czy spoza – mówił podczas European e-Commerce Summit Ignacy Niemczycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Analizy Rzeczpospolitej
Polacy wydają ostrożnie, ale wraca optymizm
Analizy Rzeczpospolitej
Dojrzałość rynku handlu internetowego nie uwalnia go jeszcze od długów
Analizy Rzeczpospolitej
Klienci chcą sami odbierać paczki, maszyny szybko podbijają rynek
Materiał partnera
Zróżnicowane płatności wspierają e-handel
Analizy Rzeczpospolitej
Trudniej organizować dziś promocje