Wyszehrad ma Słowaka
Kogo zatem chce V4? Oficjalnie jej kandydatem jest słowacki socjalista Maroš Šefčovič, obecnie wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej. Ale w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele tych krajów tylko się uśmiechają i mówią, że wcale nie będą się przy nim upierać. Kandydatura Słowaka ma tylko pokazać, że w nowej układance musi być ktoś z Europy Środkowo-Wschodniej. A i tak wszyscy uważają, że kandydaci, którzy zbyt wcześnie pojawią się w grze, są spisani na straty. Tyle że naprawdę to kandydatów nie ma aż tak wielu.
Na szczycie UE 28 maja wspomniał zresztą o tym Donald Tusk: – Nie mówmy jeszcze teraz o nazwiskach, nie skreślajmy ich, bo kto nam zostanie – miał powiedzieć przewodniczący Rady Europejskiej. Z naszego regionu słychać jeszcze o Kristalinie Georgiewej, Bułgarce, byłej unijnej komisarz, obecnie w Banku Światowym. To raczej na stanowisko szefa Komisji, bo w Radzie przewodniczącym powinien być były szef rządu. W kontekście Rady pojawia się natomiast nazwisko Andreja Plenkovicia, premiera Chorwacji. Należy do chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, więc szanse na stanowisko szefa Rady miałby tylko w sytuacji, gdyby szefem Komisji został liberał lub socjalista.
Plenković jest lubiany przez swoich kolegów w Radzie, ale niektórzy dyplomaci wskazują, że jego partia okupuje zbyt skrajną prawą flankę centroprawicy. Następcami Tuska na pewno chcieliby zostać przedstawiciele Beneluksu: Xavier Bettel z Luksemburga, Charles Michel z Belgii i Mark Rutte z Holandii. Ten ostatni uparcie zaprzecza, dwaj pozostali promują się sami.
Byle nie Timmermans
Polska na pewno nie chce na czele Komisji Fransa Timmermansa, czyli kandydata wiodącego grupy socjalistycznej. Z oczywistego powodu: trwającego już ponad trzy lata sporu o praworządność. Jak mówią dyplomaci, to w zasadzie przesądza sprawę.
– Same Węgry można by przegłosować, ale Polska to zbyt duży kraj, żeby ignorować jej sprzeciw – mówi nam dyplomata. Tym bardziej że Timmermansa nie chce też inny duży kraj – Włochy.
W sprawie Niemca Manfreda Webera, czyli na razie głównego kandydata na szefa KE, bo reprezentującego zwycięską Europejską Partię Ludową, Warszawa oficjalnie się nie wypowiada. Nieoficjalnie słyszymy, że czeka na „zgranie" tego nazwiska. Inny kandydat to Margrethe Vestager, duńska komisarz ds. konkurencji. Państwa naszego regionu mają z nią problem, bo zawsze bardzo silnie popierała Fransa Timmermansa w jego batalii o praworządność w Polsce.