Członkinie zespołu Spice Girls podkreślały, że cel ten jest ważny, gdyż "równość oraz akcje wykorzystujące ludzką energię zawsze były bliskie ich sercu". Z każdej sprzedanej koszulki na ten cel trafić ma 11,60 funtów.
Brytyjski dziennik „The Guardian” ustalił jednak, że ubrania sprzedawane w ramach akcji były produkowane w fabryce w Gazipurze w Bangladeszu. Gazeta podkreśla, że w katastrofalnych warunkach pracują zatrudnione tam kobiety. - Za mało nam płacą i pracujemy w nieludzkich warunkach - powiedziała w rozmowie z „Guardianem” jedna z nich. Pracownice fabryki mają zarabiać niespełna 400 złotych miesięcznie. Zmusza są je także do tego, aby pracowały nawet 16 godzin dziennie. Jak zaznaczył brytyjski dziennik, pensja ta jest prawie dwa razy niższa niż domagają się związki zawodowe w Bangladeszu. Nie wystarcza ona także, aby godziwie żyć. - Płace są bardzo niskie i ledwo starczają na przeżycie - powiedziała inna z pracownic fabryki.
„The Guardian” podkreśla również, kobiety w fabryce są poniżane i wyzywane przez swoich przełożonych. Gazeta opisała historię kobiety w trzecim miesiącu ciąży, która zmuszona została do odejścia z pracy, gdyż zmuszana była do zostawania w pracy do późnych godzin, mimo że miała problem z nudnościami.
Członkinie zespołu Spice Girls prawdopodobnie nie były świadome warunków, jakie panują w fabryce. Rzecznik wokalistek poinformował w oświadczeniu, że są one "głęboko wstrząśnięte i przerażone" doniesieniami medialnymi oraz, że osobiście sfinansują śledztwo dotyczące warunków pracy.
Firma, która sprzedaje koszulki miała zostać wcześniej sprawdzona, ale kilkukrotnie zmieniała producenta, nie informując o tym zespołu. Firma wzięła na siebie "pełną odpowiedzialność" za zaistniałą sytuację.