Pytania prejudycjalne wysłały do TSUE polskie sądy (okręgowe)z Łodzi i Warszawy. Wskazały, że po reformie minister sprawiedliwości uzyskał wpływ na wszczynanie i prowadzenie postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, a organy władzy ustawodawczej zyskały wpływ na wybór składu Krajowej Rady Sądownictwa, organu odpowiedzialnego za wyłanianie sędziów, którzy mogą zostać powołani do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego rozpatrującej sprawy dyscyplinarne dotyczące sędziów.
- Sądy dyscyplinarne mogą stać się narzędziem do usuwania osób wydających wyroki niepodobające się władzy, zaś zagrożenie możliwością wszczęcia postępowania dyscyplinarnego za wydane rozstrzygnięcie sądowe może wywoływać u sędziów "efekt mrożący". Stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla niezawisłości sędziowskiej i rodzi ryzyko wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości do celów politycznych – podnosili autorzy pytań.
We wrześniu 2019 roku rzecznik generalny TSUE uznał, że pytania w tej sprawie należy uznać za niedopuszczalne.
W czwartek Trybunał orzekł, że z postanowień odsyłających nie wynika, by między postanowieniem prawa Unii, którego dotyczą pytania prejudycjalne, a sporami w toczących się przed nimi postępowaniach, istniał łącznik, który uczyniłby wnioskowaną wykładnię niezbędną do tego, by sądy krajowe mogły, na podstawie wskazówek wynikających z takiej wykładni, wydać rozstrzygnięcia konieczne do rozpoznania tych sporów. W rezultacie stwierdził on, że skierowane pytania mają charakter generalny, wskutek czego wnioski o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym należy uznać za niedopuszczalne.
W orzeczeniu zaznaczono, że wystąpienie przez sędziego krajowego z pytaniem prejudycjalnym, które okazało się niedopuszczalne, nie może prowadzić do wszczęcia wobec niego postępowania dyscyplinarnego.