Mamy niezwykle trudną sytuację, ponieważ już jesteśmy po czwartym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który ocenia polskie reformy dotyczące sądownictwa. Z tych wszystkich czterech wyroków, w zasadzie jeden został wykonany, dotyczył obniżenia stanu spoczynku dla sędziów, czyli ten, który wysłał na wcześniejszą emeryturę 20 sędziów. Ostatni wyrok z 19 listopada powinien zostać wykonany, bo jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy się dalej zagłębiać w konflikt. Rolą prezydenta powinno być w takiej sytuacji poszukiwanie rozwiązania, a nie eskalacji.
Zwróćmy uwagę na to, kiedy ten projekt się pojawia. Pojawia się w momencie, w którym powinniśmy dyskutować, jak wykonać wyrok TSUE, i zastanowić się, co zrobić z KRS-em, co zrobić z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, co zrobić z sędziami powołanymi przez nową KRS. Nagle pojawia się projekt, który odwraca zupełnie tok dyskusji. Pytanie, czy powinniśmy grać w taką grę, bo to jest gra polityczna.
Odwracanie uwagi od problemów władzy?
Teraz zaczęliśmy dyskutować na temat tego, co jest w rozwiązaniach francuskich, i zaczynamy to traktować poważnie. Nie dyskutujemy, co jest praprzyczyną kłopotu, tylko o tym, co zostało narzucone jako nowy temat w dyskusji. Te rozwiązania, które są w tej ustawie, po pierwsze wpłyną na to, że sędziowie będą mieli wielką trudność w stosowaniu prawa europejskiego, a po drugie będą mieć nałożone dodatkowe ograniczenia, jeśli chodzi o możliwość wypowiadania się w sferze publicznej. Powtórzę, sędziowie mają prawo wypowiadać się w tematach, które dotyczą ich statusu i niezależności sądów.
Czy podpisanie ustawy przez prezydenta Dudę oznaczałoby polexit?
Polexit to jest bardzo mocne słowo. Lepiej nazywać to, co się dzieje, wydrążaniem istoty członkostwa w UE, że pozbawiamy to członkostwo wartości, na których się ono opiera. Długoterminowo powoduje to, że zaczynamy być coraz bardziej osamotnieni, jeżeli chodzi o współpracę sądową, inwestorów, ochronę naszych obywateli, którzy mogą mieć różne spory transgraniczne. Do samego polexitu jest daleko, bo to decyzja polityczna. Ale co to za członkostwo w UE, jeżeli nie opiera się ono na lojalności i współpracy, jeżeli nie opiera się na tym, że to Polska jest jednym z państw, które nadają ton debacie w UE? Unia też nam się do czegoś przydaje, nie mówię tylko o finansach. Kiedy dyskutujemy o wyroku TSUE, który jest krytykowany, to spójrzmy na wyrok w sprawie rurociągu OPAL. Nie może być tak, że jednego dnia wyroki TSUE nam się podobają, a drugiego nie. To nie jest tak, że wybieramy sobie coś z menu Unii. Albo akceptujemy wszystkie zasady wiążące się z członkostwem w UE, albo uznajemy, że jednak nie chcemy w tej wspólnocie uczestniczyć.