W lipcu 2017 roku "Gazeta Wyborcza" informowała, że politycy Nowoczesnej i członkowie Obywateli RP byli inwigilowani przez policję. Do zdarzenia miało dojść, gdy w Senacie trwała debata nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Pod budynkiem parlamentu w tym czasie trwał protest.
Politycy opozycji skierowali zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, jednak zostało odrzucone przez prokuraturę. Zdaniem śledczych funkcjonariusze wykonywali tylko swoje obowiązki mające na celu zabezpieczenie zgromadzenia.
W związku z decyzją prokuratury Katarzyna Lubnauer i Ryszard Petru złożyli cywilny akt oskarżenia.
Dziś Sąd Okręgowy w Warszawie pozew oddalił. Zdaniem sędziego nie doszło w tej sytuacji do naruszenia dóbr osobistych.
"Policja powinna chronić, a nie chroni. Nie powinna inwigilować, a inwigiluje. Odwołam się od wyroku sądu, który oddalił powództwo przeciwko policji. Z nagrań ujawnionych rok temu przez "Wyborczą" jednoznacznie wynika, że policjanci śledzili mnie bez mojej wiedzy i zgody" - zapowiedział Ryszard Petru.