W „sześciopaku Schetyny" znajduje się zapowiedź ustawy czyszczącej - aktu odnowy demokracji. Miałby usunąć wszystkie zmiany, które opozycja uważa za niekonstytucyjne. Czy uważa Pan, że to możliwe, żeby zrobić to jednym ruchem, jednym pociągnięciem pióra?
Nie jest problemem usunięcie tej całej anty-praworządnościowej narośli. Problem w tym, żeby możliwe to było dzięki wyborom. Najgorsze bodaj rzeczy dokonały się w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie jest trzech sędziów-dublerów. I to się da, wedle moich konsultantów, odwrócić. Jeszcze może gorsze z punktu widzenia elementarnej sprawiedliwości jest to, co się dzieje z prokuraturą. Zajmuję się tym jako analityk systemów i mogę powiedzieć, że czegoś takiego nie ma w żadnym kraju praworządnym, żeby dokonano gigantycznych czystek dzięki ogromnej władzy, którą dano jednemu człowiekowi. Nieważne, czy on się nazywa Ziobro, czy jakoś inaczej. Ważne, że każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. I to widzimy. Widzimy prześladowania prokuratorów, którzy nie chcą oskarżać na rozkaz. I nie powinni, bo działanie na rozkaz dawno się zdyskredytowało, zarówno moralnie, jak i prawnie. Znam kilka przypadków, które podpadają pod jaskrawe nadużycie wymiaru sprawiedliwości i chyba pod przepisy kodeksu karnego.
Prokuratura jest instytucją o pewnej hierarchii. I zawsze tak było.
Ale są kolosalne różnice między tym, co było za czasów prokuratora Andrzeja Seremeta a tą niesłychaną koncentracją władzy dziś i związanymi z tym czystkami i uderzeniami w niezależnych prokuratorów. Proszę zapytać w Niemczech czy Wielkiej Brytanii: czy macie do czynienia z serią wątpliwych - z punktu widzenia elementarnej sprawiedliwości - oskarżeń. To oni się dziwią. Ja to sprawdziłem. A w Polsce? Oskarżenie Wojciecha Kwaśniaka, super kompetentnego, uczciwego urzędnika państwowego [b. wiceszef KNF – red.], pod moim zdaniem absurdalnymi zarzutami. Oskarżycielem był prokurator Gołuch. Te nazwiska trzeba zapamiętać, żeby oni wiedzieli, że nie będą zapomnieni. A oskarżenie całej ekipy reformatorów z PKP, z Jakubem Karnowskim na czele, pod absurdalnym zarzutem, że coś tam sprzedali za drogo. To są ludzie, którzy oddłużyli o miliardy złotych PKP.
Takich spraw na przestrzeni dekad było wiele, poczynając od sprawy Romana Kluski.