We wtorek Komisja Prawna PE podczas nadzwyczajnego posiedzenia stosunkiem głosów 16 do 9 zatwierdziła treść porozumienia dotyczącego dyrektywy, którą wcześniej wypracowano podczas trialogu pomiędzy Radą Europejską, Komisją Europejską i PE. Wśród głosujących przeciw byli europarlamentarzyści z Polski.
Tymczasem z sondażu dla „Rzeczpospolitej" wynika, że większość Polaków (66,5 proc.) uważa, iż polscy eurodeputowani powinni poprzeć projekt dyrektywy. Za jej odrzuceniem opowiedziało się zaledwie 16,4 proc. badanych.
Marcin Duma, prezes pracowni IBRiS, zwraca uwagę na stosunkowo dużą grupę badanych (17,2 proc.), która nie ma zdania na temat przyjęcia dyrektywy.
– Może to świadczyć o tym, że część Polaków tak naprawdę nie orientuje się ani w przygotowywanej regulacji, ani w obecnych regułach korzystania z treści w internecie. Natomiast osoby świadome są w ogromnej większości za jej przyjęciem – tłumaczy.
Wyniki sondażu cieszą Marka Frąckowiaka, dyrektora generalnego Izby Wydawców Prasy. Zauważa on, że dyrektywa jest przedmiotem negatywnej kampanii kierowanej głównie przez światowe koncerny technologiczne, które jego zdaniem w ten sposób dbają o swoje interesy kosztem wydawców, dziennikarzy i twórców.
– Nam wszystkim zależy, żeby internet był kanałem dotarcia do odbiorców, ale z poszanowaniem wartości czyjejś pracy i nakładów – podkreśla Marek Frąckowiak. – Sondaż potwierdza, że w społeczeństwie jest to rozumiane, i mamy nadzieję, że zrozumieją to także eurodeputowani, którzy będą się w tej sprawie wypowiadali – dodaje.