Reklama
Rozwiń

Bogdan Musiał. Mali szmuglerzy z getta

Gubernator dystryktu warszawskiego dr Ludwig Fischer zabronił Polakom, pod groźbą kary śmierci, przekazywania Żydom jałmużny i żywności, w tym także dla głodujących dzieci żydowskich. Pomoc najmłodszym musiała być powszechna, ponieważ w innym wypadku niemieccy urzędnicy nie żądaliby kary śmierci za owe „przestępstwa".

Publikacja: 14.06.2019 17:00

Bogdan Musiał. Mali szmuglerzy z getta

Foto: PAP

W szczególnie trudnej sytuacji w czasie okupacji znalazły się dzieci żydowskie. W getcie warszawskim żyło ich przeszło 100 tys., a wśród nich było wiele sierot i półsierot. Ich liczba rosła bardzo szybko. Według danych Józefa Gitlera Barskiego, który w getcie piastował stanowisko dyrektora komitetu opieki nad dziećmi, liczba sierot żydowskich przed powstaniem getta wynosiła ok. 1200. W krótkim czasie przekroczyła 6000, zapełniając organizowane naprędce sierocińce w getcie. Jak zeznał: „Reszta dzieci półsierot z punktu dla wychodźców wałęsała się na ulicach i stanowiła przedmiot grozy dla każdego, kto przechodził ulicami ghetta w Warszawie. Na ulicach leżały pokotem dzieci napuchnięte, głodne, owrzodziałe, błagające o pomoc".

Ze wspomnianych ponad 100 tys. dzieci przebywających w getcie warszawskim ok. 45 tys. było skazanych na pomoc instytucji opiekuńczych. Równocześnie, jak podkreśla cytowany Gitler Barski, „dzieci, które czuły się zdrowe, starały się żywić swoje rodziny. Przekradały się na stronę aryjską, prześlizgiwały się tam i sprzedawały rzeczy wynoszone z ghetta, ażeby przynieść żywność. Przy murach ghetta odbywały się sceny wstrząsające. Dzieci, które wracały, często były łapane przez żandarmów i rozstrzeliwane na miejscu". [...]

Dzieci żydowskie nie tylko kupowały żywność po stronie polskiej, lecz przede wszystkim żebrały. Było to zjawisko powszechne w GG aż do lata 1942 roku, szczególnie w większych miastach. To właśnie tragiczny los żydowskich dzieci wywarł największe wrażenie na Polakach. „Najwięcej stosunkowo współczucia wśród ludności polskiej budziły tragiczne losy dzieci żydowskich" – pisali Tatiana Berenstein oraz Adam Rutkowski w 1960 roku.

Już w początkowym okresie po drugiej stronie murów getta spotykano, zwłaszcza w większych miastach, małe, obdarte, blade i wynędzniałe istoty. Przychodziły one tu, narażając się na kulę żandarma, żeby dostać za pieniądze, a najczęściej wybłagać nieco strawy dla siebie i trochę żywności dla głodujących w getcie rodziców i młodszego rodzeństwa. Nieszczęśliwe dzieci napotykały często na dobrych, współczujących im ludzi, którzy okazywali im wiele serca. Niektóre z nich miały z czasem za murami swoich wiernych i niezawodnych opiekunów i przyjaciół, do których kierowały one swe pierwsze kroki.

[...]

Żebrzące dzieci żydowskie po stronie polskiej były zjawiskiem masowym i przedstawiały z punktu widzenia władz niemieckich poważny problem. Według niemieckiego prawa osoby poniżej czternastego roku życia nie podlegały odpowiedzialności karnej. Z tego powodu ściganie „przestępstw" takich jak żebractwo czy też nielegalny handel po „polskiej" stronie było utrudnione. Doktor Mitteldorf z wydziału zdrowia w rządzie GG zwrócił uwagę w piśmie z 9 lutego 1941 roku na ryzyko rozprzestrzeniania chorób zakaźnych przez dzieci żydowskie: „Ponieważ opuszczenie miejsca zamieszkania przez dzieci [żydowskie] ma bez wyjątku na celu żebractwo, a mianowicie w domach, od mieszkania do mieszkania, zagrożenie rozprzestrzeniania chorób zakaźnych przez dzieci żydowskie jest największe".

Kurt Wille, dyrektor departamentu sprawiedliwości w rządzie GG, wskazywał w piśmie z 10 grudnia 1941 roku na problematyczną sytuację w Warszawie: „Często zdarza się, że dzieci poniżej 14 lat, które według niemieckiego prawa karnego nie posiadają zdolności do odpowiedzialności karnej, opuszczają getto bez zezwolenia i żebrzą poza granicami getta lub uprawiają nielegalny handel. Ponadto zdarza się, że nie-Żydzi wkraczają do getta bez zezwolenia, aby tam handlować".

Aby temu zapobiegać, przedstawiciele niemieckiego sądu specjalnego w Warszawie zaproponowali ustanowienie przepisów karnych umożliwiających pociągnięcie do odpowiedzialności karnej rodziców dzieci, które bez zezwolenia opuszczają mury getta. Kurt Wille poparł tę inicjatywę i zaproponował dla nich karę więzienia lub ciężkiego więzienia, a w szczególnie poważnych przypadkach karę śmierci. Dla nie-Żydów, którzy nielegalnie wkraczali na teren getta, Wille zaproponował karę śmierci lub ciężkiego więzienia. Ponadto niemiecki sąd specjalny w Warszawie pilnie zalecił, aby nie wysyłać Żydów w komandach do pracy poza granicami getta oraz zapewnić szczelniejsze zamknięcie jego obszaru.

W opinii urzędników niemieckich nie tylko rodzice żydowskich dzieci uprawiających żebractwo poza granicami getta powinni być karani, lecz także nie-Żydzi, czyli Polacy, którzy udzielali tym dzieciom pomocy. Doktor Heinz Doering z wydziału do spraw policyjnych w rządzie GG zalecał karę śmierci dla Żydów opuszczających bez zezwolenia mury getta oraz dla ich popleczników („Helfershelfer"). „To umożliwi przeciwdziałanie coraz częstszemu, uciążliwemu wałęsaniu się Żydów, a w szczególności dzieci żydowskich uprawiających żebractwo". Co ciekawe, dr Doering uważał, że nie-Żydzi, którzy pomagali Żydom, w tym dzieciom żydowskim, powinni być karani surowiej niż sami Żydzi.

Powyższa wymiana pism i argumentów urzędników niemieckich wskazuje na to, że żebractwo dzieci żydowskich, także poza murami getta w Warszawie, było zjawiskiem powszechnym i niemieckie władze postrzegały je jako poważny problem. Nie przypadkiem 10 listopada 1941 roku gubernator dystryktu warszawskiego dr Ludwig Fischer zabronił Polakom, pod groźbą kary śmierci, przekazywania Żydom jałmużny i żywności, w tym także dla głodujących dzieci żydowskich. Skoro Fischer takie zarządzenie wydał, to oznacza, że żydowskie dzieci mogły liczyć na wsparcie polskich mieszkańców Warszawy. Należy bowiem wykluczyć, aby same odważyły się szukać pomocy w niemieckich rejonach Warszawy, czyli w tzw. dzielnicy policyjnej i rządowej. Co więcej, pomoc dzieciom żydowskim w Warszawie nie była zjawiskiem marginalnym, musiała być powszechna, ponieważ w innym wypadku niemieccy urzędnicy nie żądaliby kary śmierci za owe „przestępstwa".

Na początku 1942 roku liczbę żebrzących dzieci na „aryjskich" ulicach Warszawy szacowano na ok. 3500. Były wśród nich zapewne także dzieci żydowskie, które żebrały poza murami getta. Wiele z nich zostało przyłapanych na „gorącym uczynku". Według zapisków Emanuela Ringelbluma w maju 1942 roku w więzieniu getta warszawskiego przy ul. Gęsiej przetrzymywano ponad 1300 więźniów, w tym ponad 500 dzieci. „Większość więźniów stanowią, poza szmuglerami, dzieci-żebracy, które przeszły na tamtą stronę".

Ze zjawiskiem małych szmuglerów i dzieci żebraków w Warszawie niemieccy okupanci „uporali się" ostatecznie dopiero latem 1942 roku. To właśnie głodujące dzieci należały do tych mieszkańców getta, którzy zostali deportowani do obozu zagłady w Treblince w pierwszej kolejności. W ten sposób niemieckie władze „rozwiązały ostatecznie" problem żydowskich dzieci-żebraków oraz dzieci-szmuglerów w Warszawie. Według sprawozdania gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera za czerwiec i lipiec 1942 roku „plaga żebractwa dzieci została w dużym stopniu ograniczona dzięki zaostrzonym działaniom mającym na celu zamknięcie dzielnicy żydowskiej – ponad 60 proc. dzieci uprawiających żebractwo było Żydami – oraz dzięki zorganizowaniu półkolonii dla polskich dzieci".

Według obliczeń cytowanego powyżej Józefa Gitlera Barskiego „ze 100.000 dzieci ghetta warszawskiego, [...] ocalało do 300. Były to dzieci, które uciekły przez mury i schowały się u rodzin chrześcijańskich", czyli polskich. Podobnie było na pozostałych terenach GG.

Fragment książki Bogdana Musiała „Kto dopomoże Żydowi...", która ukaże się 19 czerwca nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Tytuł pochodzi od redakcji

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Zbrodnia po sąsiedzku”: Kryminał, bajka, podcast
Materiał Promocyjny
Kalkulator śladu węglowego od Banku Pekao S.A. dla firm
Plus Minus
„Little Big Adventure – Twinsen’s Quest”: Kraina klonów i teleportów
Plus Minus
„Złodziej”: Uwiedzeni okradzeni
Plus Minus
„Autobiografia”: Żyć i filozofować
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Katarzyna Puzyńska: Krwawe konsekwencje
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay