W szczególnie trudnej sytuacji w czasie okupacji znalazły się dzieci żydowskie. W getcie warszawskim żyło ich przeszło 100 tys., a wśród nich było wiele sierot i półsierot. Ich liczba rosła bardzo szybko. Według danych Józefa Gitlera Barskiego, który w getcie piastował stanowisko dyrektora komitetu opieki nad dziećmi, liczba sierot żydowskich przed powstaniem getta wynosiła ok. 1200. W krótkim czasie przekroczyła 6000, zapełniając organizowane naprędce sierocińce w getcie. Jak zeznał: „Reszta dzieci półsierot z punktu dla wychodźców wałęsała się na ulicach i stanowiła przedmiot grozy dla każdego, kto przechodził ulicami ghetta w Warszawie. Na ulicach leżały pokotem dzieci napuchnięte, głodne, owrzodziałe, błagające o pomoc".
Ze wspomnianych ponad 100 tys. dzieci przebywających w getcie warszawskim ok. 45 tys. było skazanych na pomoc instytucji opiekuńczych. Równocześnie, jak podkreśla cytowany Gitler Barski, „dzieci, które czuły się zdrowe, starały się żywić swoje rodziny. Przekradały się na stronę aryjską, prześlizgiwały się tam i sprzedawały rzeczy wynoszone z ghetta, ażeby przynieść żywność. Przy murach ghetta odbywały się sceny wstrząsające. Dzieci, które wracały, często były łapane przez żandarmów i rozstrzeliwane na miejscu". [...]
Dzieci żydowskie nie tylko kupowały żywność po stronie polskiej, lecz przede wszystkim żebrały. Było to zjawisko powszechne w GG aż do lata 1942 roku, szczególnie w większych miastach. To właśnie tragiczny los żydowskich dzieci wywarł największe wrażenie na Polakach. „Najwięcej stosunkowo współczucia wśród ludności polskiej budziły tragiczne losy dzieci żydowskich" – pisali Tatiana Berenstein oraz Adam Rutkowski w 1960 roku.
Już w początkowym okresie po drugiej stronie murów getta spotykano, zwłaszcza w większych miastach, małe, obdarte, blade i wynędzniałe istoty. Przychodziły one tu, narażając się na kulę żandarma, żeby dostać za pieniądze, a najczęściej wybłagać nieco strawy dla siebie i trochę żywności dla głodujących w getcie rodziców i młodszego rodzeństwa. Nieszczęśliwe dzieci napotykały często na dobrych, współczujących im ludzi, którzy okazywali im wiele serca. Niektóre z nich miały z czasem za murami swoich wiernych i niezawodnych opiekunów i przyjaciół, do których kierowały one swe pierwsze kroki.
[...]