Przede wszystkim UE odpowiada na wyzwania, które stoją przed Europą. Przecież to, co dzieje się np. w obrębie Funduszu Odbudowy, czy nowe dochody własne, możliwość zaciągania wspólnych zobowiązań, to jest swojego rodzaju ewolucja UE. Ale przypomnę, że na to zgodził się premier Morawiecki. Być może już wtedy w lipcu widział, że to jest nieuniknione. Teraz pytanie, czy lepiej budować partnerstwo na zasadzie zaufania i wzajemnego szacunku, czy – tak jak robi to Jarosław Kaczyński – na atakowaniu na oślep i ideologizowaniu każdego aspektu życia. Z jednej strony zgadza się na pewne rozwiązania w przyszłości, ale z drugiej rozdaje ciosy na lewo i prawo. W dodatku używa argumentów, które nijak się mają do rzeczywistości. PO i ja jesteśmy wielkimi zwolennikami współpracy europejskiej. Pokazaliśmy, że UE to nie tylko bankomat – jak chciałby prezes Kaczyński – ale przede wszystkim wspólnota wartości. Byliśmy państwem szanowanym, które miało znaczący głos w Europie. Dzisiaj Kaczyński i jego rząd są europejską czarną owcą.
To już przesądzone, że KO zagłosuje za ratyfikacją Funduszu Odbudowy, kiedy pojawi się w Sejmie?
Zawsze będziemy wspierać racjonalną, dobrą politykę zagraniczną rządu. I dzisiaj, gdy słyszę głosy niektórych komentatorów, którzy mówią, że to jest szansa, by zagrać na nosie PiS-owi i doprowadzić do upadku rządu, dzięki głosowaniu przeciwko temu funduszowi, to burzy się we mnie krew. Są granice politycznego wyrachowania. Jeżeli ratyfikacja zostanie przedstawiona w takiej formie jak na szczycie UE i jak zaakceptował to PE, to będziemy to popierać, bo to jest w interesie Polaków i polskiej gospodarki, a nie tego czy innego rządu. Każdy, kto patrzy na politykę tylko przez pryzmat własnych politycznych korzyści, a nie potrafi wybić się poza swoją bańkę – po prostu nie nadaje się do polityki.
Jarosław Kaczyński deklaruje, że będą zmiany w sądownictwie, bo jest obecnie zależne od PO. Decyduje pan o wyrokach sądów?
To pokazuje, w jaką paranoje popada Kaczyński. Przypomnę, że od pięciu lat Kaczyński sprawuje niemal nieograniczoną władzę w Polsce. Przejął TK, instalując na czele tego trybunału swoje odkrycie towarzyskie. Upolitycznił Krajową Radę Sądownictwa, jak również Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. To wszystko sprawia, że w znacznej części wymiar sprawiedliwości jest zależny od obecnej władzy. I zamiast przyznać się do zawłaszczenia wymiaru sprawiedliwości i przegranych spraw przed TSUE – Kaczyński snuje urojenia.
W świetle deklaracji Jarosława Kaczyńskiego PiS może zgłosić w bliskiej przyszłości nowe ustawy sądowe. Wiadomo, będzie kontra KO. Ale czy będzie alternatywa?