W ostatnich latach Polacy kuszeni byli wizją życia rentiera: czerpaniem zysków (nierzadko gwarantowanych) z najmu apartamentu kupionego w obiekcie działającym jak hotel, którego zarządzaniem zajmował się ktoś inny. Dokładnie rok temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ruszył z kampanią „Oczarowani" przestrzegającą przed pochopnym uleganiem marketingowi. Pandemia, która zmroziła ruch turystyczny i biznesowy, spowodowała, że taki system musiał się rozsypać.
Kto płaci, kto nie
Skalę i wpływ pandemii na portfele inwestorów oszacowali eksperci portalu Inwestycjewkurortach.pl. którzy od wielu lat monitorują ten rozdrobniony, nietransparentny i nieuregulowany rynek. Marlena Kosiura, założycielka portalu, zastrzega, że niezmiernie trudno oszacować wielkość rynku condo w Polsce. Na potrzeby raportu, którego wnioski publikujemy jako pierwsi, przyjęto, że fundamentem jest 65 projektów liczących 8,1 tys. lokali, gdzie model współpracy z nabywcami apartamentów polega na wypłacaniu im zysków niezależnie od obłożenia (inny model to podział przychodów uzyskanych z najmu).
Z tej liczby eksperci pozyskali – metodami często śledczymi – informację o sytuacji 6,3 tys. lokali, co oznacza, że nie ma wiedzy o tym, jak wyglądają rozliczenia w przypadku ponad jednej piątej rynku (1,8 tys. lokali): nie udało się pozyskać danych od deweloperów i operatorów ani co najmniej kilku właścicieli apartamentów w danej inwestycji.
Analitycy zadali kluczowe pytania: czy inwestorzy otrzymali wypłaty w terminie i wysokości zgodnej z zapisami w umowach oraz czy doszło do renegocjacji zasad współpracy. Z danych Inwestycjewkurortach.pl wynika, że pandemia nie wpłynęła w żaden sposób tylko na sześć z 65 inwestycji condo. Mowa o 609 lokalach, gdzie nie doszło do obniżenia zysków, opóźnienia w wypłacie i gdzie nie renegocjowano umów.
Pieniądze wpłynęły na czas do właścicieli 2,07 tys. (25,5 proc.) lokali, w przypadku 4,26 tys. (52,4 proc.) doszło do poślizgu, przy czym w części obiektów należne wypłaty rozłożono w czasie, nawet na przyszły rok.