Zapada coraz więcej niekorzystnych wyroków dla osób ubiegających się o zwrot pałaców, dworów oraz gruntów rolnych utraconych po II wojnie światowej. Sądy nie dopuszczają do przenoszenia roszczeń. Prawnicy nie mają wątpliwości, że to efekt politycznych zawirowań wokół reprywatyzacji.
Jeden z takich wyroków zapadł niedawno w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Dotyczył osoby, która nabyła od spadkobierców notarialną umową darowizny prawa i roszczenia do dworu i parku pod Nowym Tomyślem.
Zdaniem WSA nie ma prawa walczyć o wypłatę odszkodowania za zabrany po wojnie zespół parkowo-dworski. Taki przywilej przysługuje jedynie dawnym właścicielom i ich spadkobiercy, natomiast inne osoby, nawet jeśli pochodzą z rodziny (a tak było w tym wypadku), takiego prawa nie mają.
– Do tej pory nie budziło żadnych wątpliwości, że cesja roszczeń do nieruchomości, na których znajdują się pałace czy dwory, jest możliwa. Prawo tego nie zabrania, a urzędy tego nie kwestionowały. Pod wpływem tego, co teraz dzieje się wokół reprywatyzacji, zaczyna jednak zmieniać się podejście do reprywatyzacji. I sądy zaczynają wydawać wyroki takie jak ten WSA – mówi Maciej Obrębski, adwokat specjalizujący się w reprywatyzacji.
W tym przypadku, którym zajmował się WSA, osoba, która nabyła roszczenia, chciała unieważnić decyzję komunalizacyjną, na podstawie której dwór z parkiem przeszedł na własność gminy. Samorząd zdążył jednak dwór sprzedać. Dlatego ubiegała się o odszkodowanie, a nie zwrot.