Ze stu osób, które wojewoda mazowiecki skierował do szpitali i domów pomocy społecznej, do pracy zgłosiło się zaledwie 15 osób. Nie odmówił żaden z medyków z Lubelskiego, natomiast na Śląsku decyzje o skierowaniu do pracy doręczono 11 pielęgniarkom i 15 lekarzom, z których 7 nie zgłosiło się do pracy.
Nie wszyscy mieli powód, który zwalnia z obowiązku, nakładanego na personel medyczny na podstawie art. 47 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, czyli ukończony 60. rok życia, orzeczenie o całkowitej lub częściowej niezdolności do pracy, chorobę przewlekłą, ciążę czy wychowywanie dzieci do 18. roku życia. Za niezastosowanie się do decyzji grozi od 5 tys. do 30 tys. zł kary i wniosek do okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy, co wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zamierza egzekwować z żelazną konsekwencją.
Jak przyznaje rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz, były minister zdrowia nałożył już pięć kar pieniężnych w wysokości 5 tys. zł, a kara podlega natychmiastowemu wykonaniu.
– Decyzji jest tylko pięć, dlatego że większość medyków ma ważny, wymieniony w ustawie powód, by odmówić – tłumaczy dr Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej (OIL) w Warszawie, do której zgłaszają się medycy błędnie skierowani do pracy. – To osoby starsze, schorowane, opiekujące się małymi dziećmi lub schorowanymi bliskimi. A ci, którzy zgodnie z ustawą do takiej pracy się kwalifikują, mają obawy, że nie są wystarczająco kompetentni, jak to miało miejsce w przypadku lekarki po stażu podyplomowym, która została skierowana do DPS – dodaje Łukasz Jankowski.