Wolność a sacrum
Pracownicy i klienci w wywiadach podkreślali, że zostali pozbawieni możliwości wyboru. Zwracają uwagę, że zamiast rezygnowania z handlowych niedziel lepsze byłoby wprowadzenie regulacji chroniących pracownika przed nadużyciami ze strony pracodawcy. Aż 83 proc. respondentów stwierdziło, że pracownicy powinni mieć wybór, czy chcą w niedziele pracować czy nie. Z czego 28 proc. twierdzi że pracownikom powinno się ustawowo zagwarantować dwie wolne niedziele w miesiącu. 5 proc. podkreśla, że terminy pracy powinny być ustalone z pracodawcą. A 12 proc. twierdzi, że nie powinno się pracować w niedziele.
Zwrócono też uwagę (aż 90 proc.), że pracującym w ten dzień należą się ekstrabenefity: 54 proc. ankietowanych jest zdania, że powinni oni otrzymywać wyższą stawkę godzinową, a 15 proc. wskazuje na gwarancję wolnego dnia w zamian za każdą niedzielę.
Dało się także zauważyć przekonanie, że ograniczenie zakazu pracy tylko do jednej grupy jest zdecydowanie niesprawiedliwe. Takie uwagi zgłaszali np. pracownicy gastronomii czy sektora rozrywkowego.
Nieoczywiste pozostaje też podejście do handlowych niedziel osób wierzących i praktykujących. Jak pokazują badania, przed wprowadzeniem ograniczenia w handlu w niedziele – te osoby wybierały się w niedziele do sklepu równie często jak inne. W ich opinii zarówno uczestnictwo we mszy św. jak i zakupy, nie wykluczały się. – Można iść do kościoła się pomodlić i do sklepu – mówi Aleksandra, urzędniczka.
Niektóre osoby jednak przyznały, że czuły wyrzuty sumienia z powodu przesuwania niedzielnej mszy na dalszy plan na rzecz zakupów. Większość jednak nie traktowała wizyty w sklepie tego w kategorii grzechu, ale rozrywki.
Prowincji jest trudniej
Dla osób mieszkających poza miastem niedzielna wyprawa do miasta wiązała się z różnego rodzaju aktywnościami. Dostarczała także rozrywki takich jak kino czy wyjście do restauracji, której na wsi brakuje.
– W galerii jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, szczególnie dla dzieci. Bardziej to było aktywne niż jest teraz – mówi Jerzy, pracownik biurowy.
Rodzice podkreślają, że zakaz handlu dotkliwy jest zwłaszcza zimą i gdy pada deszcz.– Uważam, że jest to tysiąc razy lepsze niż miałabym im puszczać film w telewizji. Kiedy jest brzydka pogoda, to nie pójdziemy do ogrodu ani nie da się wyjechać na wycieczkę. To co ja mam z nimi zrobić – pyta Anna, fotografka. Wyprawa do miasta w niedzielę tylko w jednym celu traci dla nich rację bytu. – Kiedyś jak jechałam do kina w niedzielę, to przy okazji mogłam zrobić zakupy i pozałatwiać różne rzeczy. A teraz mam poczucie, że tylko płacę za paliwo i najczęściej nie chce mi się jechać wyłącznie do kina – dodaje Anna.
Osoby mieszkające na prowincji zaznaczają także, że wraz z zakazem handlu skasowano część połączeń komunikacyjnych, co utrudnia im dotarcie do miasta i powoduje, że zmuszone są spędzać niedziele w miejscu swojego zamieszkania.
Opinia polityka
Janusz Śniadek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były przewodniczący NSZZ Solidarność:
Ustawę ograniczającą handel w niedziele oceniam bardzo dobrze. Pomimo straszenia regulacja ta nie doprowadziła do upadku małych sklepików. Co roku oczywiście część z nich przestaje funkcjonować, ale skala nie jest większa niż w poprzednich latach. Drobny handel i gastronomia kwitną.
Można także zauważyć, że więcej osób w niedziele zamiast na zakupy wybiera się do lokalu w centrum miasta. Z jednej strony brak możliwości spędzenia wolnego czasu w galerii kieruje ich w inne miejsca. Z drugiej Polacy mają więcej pieniędzy i częściej stać ich na jedzenie w restauracjach.
Uważam, że świetnym rozwiązaniem było wprowadzenie dwuletniego okresu przejściowego, bo to pozwoliło na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji. Od przyszłego roku wchodzi w życie całkowity zakaz handlu w niedziele.
Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego:
Wprowadzone przez PiS zmiany nie przyniosły oczekiwanego efektu. Z publikowanych chociażby przez Biuro Analiz Sejmowych danych wynika, że na ograniczeniu, a w perspektywie zakazie, handlu w niedzielę tracą najbardziej małe, rodzinne sklepiki.
Stanowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego w tej kwestii nie zmienia się od kilku lat. Mając na uwadze życie rodzinne pracowników sklepów, handel w niedzielę powinien być ograniczony. Proponujemy, by sklepy były otwarte w niedzielę do godziny 13. Reszta dnia powinna być wolna, by pracownicy mogli ten czas spędzić ze swoimi najbliższymi. Oczywiście, idąc w ślad za postulatami Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, opowiadamy się za tym, aby za pracę w niedzielę obowiązywała wyższa stawka. Uważamy, że powinna to być dwuipółkrotność stawki podstawowej.
Izabela Leszczyna, posłanka Platformy Obywatelskiej:
Koalicja Obywatelska zniesie zakaz handlu w niedzielę w obowiązującej obecnie formie, zamiast niego wprowadzimy do kodeksu pracy przepis gwarantujący pracownikom minimum dwie wolne niedziele w miesiącu.
Zakaz handlu w niedzielę miał podobno pomóc małym, rodzinnym, osiedlowym sklepikom. Tymczasem z przyczyn ekonomicznych do zakończenia działalności zmuszonych zostało ok. 11 tys. takich sklepów. Na front wojny cenowej pomiędzy dyskontami PiS wprowadził małe osiedlowe sklepy, które, jak pokazują dane, tej wojny nie przetrwają. Zakaz handlu w niedzielę miał też wymiar propagandowy. PiS twierdził, że w ten sposób rodziny będą spędzać więcej czasu ze sobą, a ludzie zamiast do galerii pójdą do kościoła. Nakazami nie buduje się jednak wspólnoty, ani rodzinnej, ani religijnej.
Maciej Konieczny, partia Razem, „jedynka" w wyborach do Sejmu na liście Lewicy w Katowicach:
Partia Razem popiera zakaz handlu w niedzielę. Polacy w ogóle pracują za długo, brakuje nam równowagi pomiędzy życiem a pracą. Zakaz handlu w niedzielę to krok w dobrym kierunku. Wolne niedziele to szansa na wspólne spotkania w szerszym gronie. To nie działa, gdy jedna osoba ma wolne we wtorek, druga w czwartek, a trzecia w niedzielę.
Jeżeli pracowników nie stać na wolne niedziele, bo muszą dorabiać, to oznacza po prostu, że pensje są za niskie. Rozwiązaniem jest tu wzrost np. płacy minimalnej.
Przepisy o zakazie handlu w niedzielę powinny być uszczelnione. To, że niektóre sklepy udają nagle placówki pocztowe, to jest kpina z polskiego prawa.
Podoba nam się pomysł OPZZ, aby wszyscy pracownicy mogli liczyć na 250 proc. stawki godzinowej.
Komentarz eksperta
Barbara Leszczyńska, socjolog, dyrektor regionalny Dana:
Zaskoczył nas brak zdecydowanych opinii dotyczących handlu w niedziele, mimo że Polacy musieli zmienić zwyczaje zakupowe i organizację codzienności. Problemy mają zwłaszcza rodziny wielodzietne, w których obowiązków jest więcej, a teraz prawie wszystkie skumulowały się w soboty.
W sposobie spędzania wolnego czasu nie zauważyliśmy znaczącej zmiany jakościowej. Kto wcześniej spędzał czas z rodziną, nadal to robi: faktycznie teraz bardziej w niedzielę. Szczególnie straciły osoby mieszkające w małych miejscowościach, skąd trudniej wyrwać się tylko do kina czy restauracji. Zupełnie zbagatelizowaną grupą byli studenci i emeryci, którzy nie mogą dorobić sobie w niedziele. Nie wzięto także pod uwagę drobnych przedsiębiorców, którzy prowadzą swoje punkty usługowe w galeriach i w niedziele zarabiali najwięcej. Pracownicy handlu cieszą się z dnia wolnego. Ale dodają, że stracili na tym finansowo.
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego:
Ograniczenie handlu nie spowodowało rewolucji obyczajowej. Polacy stopniowo przyzwyczaili się do wprowadzonych zmian, ale nie można stwierdzić, że zaczęli spędzać czas w inny, lepszy sposób. Nie ma także pełnej akceptacji tej zmiany. Obawiałem się, że z powodu zakazu handlu ludzie zamkną się w domach i w ogóle nie będzie im się chciało szukać innych aktywności. Tak się jednak nie stało.
Nie można także zauważyć, by z powodu zamknięcia sklepów przybyło wiernych w kościele. Wcześniej bardziej „opłacało" im się wychodzić z domu, gdy mieli w planach zarówno mszę, jak i zakupy. Zwyczajowo najpierw udawali się do kościoła, a potem do sklepu.
Polacy jeszcze nie uświadamiają sobie, że od przyszłego roku sklepy będą zamknięte we wszystkie niedziele w miesiącu. Myślę, że trudno będzie się im do tego przyzwyczaić.
- Publikacja powstała we współpracy z firmą badawczo-konsultingową Danae, autorem opracowania