Zarząd spółki gastronomicznej Sfinks Polska podjął decyzję w sprawie przeprowadzenia Uproszczonego Postępowania Restrukturyzacyjnego. Spółka przez cztery miesiące będzie prowadzić działania mające na celu zawarcie układu z wierzycielami.
- Próbowaliśmy się podnieść po pierwszym zamknięciu, odbudowując sprzedaż, by w ten sposób nadrabiać straty notowane wiosną i coraz lepsze wyniki dobrze rokowały na przyszłość. Jeszcze wyniki sprzedażowe września nie wskazywały na taki rozwój sytuacji - mówi Sylwester Cacek, prezes Sfinksa Polska, spółki do której należą m.in. marki Sphinx, Chłopskie Jadło i Piwiarnia. - Zostaliśmy znów niemal całkowicie pozbawieni przychodów, gdyż wpływy z delivery stanowią niecałe 12 proc. sprzedaży i nie są w stanie zrekompensować zamknięcia restauracji. Jednocześnie cały czas ponosimy koszty działalności, starając się utrzymać struktury operacyjne i miejsca pracy – dodaje.
Czytaj także: Rząd ma 20 mld zł na wsparcie gastronomii i innych branż
Prezes podkreśla, że jak doświadczenie pokazuje, raczej nie może liczyć w większości przypadków na zrozumienie na rynku dla tej sytuacji, zwłaszcza ze strony wynajmujących, i w większości przypadków nie ma szans na szybkie polubowne rozwiązanie sytuacji.
W ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku Sfinks notował wzrosty sprzedaży na poziomie 18 proc. r/r. Od początku marca sprzedaż zaczęła się osłabiać w związku z panującą w kraju epidemią, a wprowadzony 13 marca lockdown, który spowodował zamknięcie branży na niemal dwa miesiące, pozbawił spółkę głównego źródła przychodów. Po otwarciu branży Sfinks zaczął walkę o odbudowanie sprzedaży. W maju w pierwszym tygodniu po odmrożeniu branży spadek przychodów wynosił 67 proc., zaś we wrześniu sprzedaż gastronomiczna była niższa już tylko o 18 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego.