Gajowniczek-Pruszyńska: Adwokatura jest kobietą

Potrzeba udziału kobiet w działaniach samorządu jest oczywista, jeśli się zważy, iż ponad 40 proc. adwokatów w Polsce to kobiety - uważa adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska

Publikacja: 27.02.2016 08:00

Foto: Adobe Stock

Rz: Kobiety w adwokaturze to żadna nowość, stanowią ponad 40 proc. jej składu. Skąd zatem pomysł na specjalny zespół do spraw kobiet?

Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska: Zespół powstał w celu integracji, edukacji i wsparcia środowiska kobiet adwokatów w Polsce. Nie stoi za nim żadna ideologia, która mogłaby komukolwiek zaszkodzić, choć próbowano nam to wmówić. Tego rodzaju komisje funkcjonują przy większości europejskich samorządów adwokackich i ich obecności nikt tam nie kwestionuje. W polskich realiach największe bolączki kobiet-adwokatów, szczególnie młodych i wchodzących dopiero na rynek pracy, wynikają ze styku dwóch sfer życia, czyli pracy zawodowej i okresu wczesnego macierzyństwa.

Okręgowe rady adwokackie zwalniają całkowicie lub częściowo ze składek samorządowych na pół roku adwokatki, które urodziły dziecko. Co jeszcze samorząd może dla nich zrobić?

Uchwałę w tej sprawie podjęła NRA. W ubiegłym roku zespół na wniosek sekretarza NRA pilotował jej wykonywanie przez okręgowe rady adwokackie. Wnioski pokazały, że nie wszystkie okręgowe izby przestrzegały uchwały. Wiem, że w Warszawie koleżanki na wniosek mogą być zwolnione z pełnienia obowiązków pełnomocnika z urzędu. Z rozmów z adwokatkami prowadzącymi indywidualne kancelarie wynika jednak, że te rozwiązania to za mało. Wiele z nich ma dylemat: czy na czas ciąży i wczesnego macierzyństwa zawiesić działanie swojej kancelarii, czy jednak ją prowadzić. To pierwsze może oznaczać wypadnięcie z rynku, utratę klientów i brak perspektyw na skuteczny powrót do tego, co udało się wcześniej zbudować. Pamiętajmy, że zakaz zatrudnienia na umowę o pracę oznacza po urodzeniu potomstwa możliwość pobierania zasiłku macierzyńskiego, ale nie przysługuje ani urlop macierzyński, ani urlop wychowawczy. Większość koleżanek próbuje jednak pracować w tym trudnym okresie, mimo że nie współpracują na stałe z żadnym aplikantem i nie mają jeszcze uprawnień do wykonywania obowiązków patrona. I to właśnie im samorząd mógłby pomóc. Sposobem na to mogłoby być sięgnięcie po pomoc aplikantów, których pewna część nie ma okazji występować przed sądem. Mogliby w ramach szkolenia z upoważnienia adwokatki w okresie jej ciąży i wczesnego macierzyństwa występować w sądzie w jej sprawach. Korzyść byłaby podwójna: adwokatka pozostawałaby w obiegu zawodowym, nie musiałaby rezygnować ze spraw, a dla aplikanta byłaby to szansa na zdobycie praktyki sądowej.

Ten pomysł wygląda na takie adwokackie 500+. O jakich kwotach mówimy?

O żadnych. Mówię tu o rozwiązaniu bezkosztowym, opartym na zasadzie dobrowolności. Przecież dla wielu z aplikantów wartością samą w sobie jest okazja wystąpienia publicznego, kontaktu z sądem i sprawą, zdobycia praktyki i odpowiedzenie sobie na pytanie, jaką drogą adwokacką w przyszłości chcą kroczyć. Mam wykłady dla aplikantów z procedury karnej i gdy zadaję pytanie o to, ilu z nich bywa w sądzie lub będzie miało taką szanse w najbliższej przyszłości, na około 30 osób w grupie przyznaje się do tego pięć–sześć osób. To bardzo mało.

A może rozwiązaniem problemów młodych mam w palestrze byłoby umożliwienie zatrudnienia na etacie z wszystkimi przywilejami socjalnymi?

Obowiązująca ustawa nam tego zabrania. Ale postuluję, by chociaż zacząć o tym problemie szerzej i w kontekście sytuacji kobiet adwokatów dyskutować. Skonfrontujmy to rozwiązanie uzasadnione zrozumiałą potrzebą utrzymania niezależności adwokata z tym, jakie obowiązuje aktualnie w zawodzie radcy prawnego. Radcowie mogą już występować w sprawach karnych w charakterze obrońców, są wyznaczani obrońcami w sprawach karnych z urzędu, ale wówczas nie mogą pracować na etacie. W pozostałych przypadkach świadczonej pomocy prawnej tego zakazu nie ma. Dlatego zdarzają się koleżanki, znakomite adwokatki, które z powyższych powodów odchodzą do zawodu radcy i do pewnych gwarancji socjalnych. Ważne, by podjąć dyskusję na ten temat, by zagadnienie umowy o pracę adwokata przestało być tematem tabu.

Etat dla adwokata byłby rewolucją. A jak jeszcze można pomóc adwokatkom z dziećmi bez takich rewolucji?

Widzę potrzebę kształtowania dobrych relacji z władzami sądów także w uwrażliwianiu ich na problem pełnomocników lub obrońców w ciąży lub okresie wczesnego macierzyństwa. Jest to związane zarówno z niejednolitym podejściem do zwalniania na wniosek z funkcji wykonywanej z urzędu przez sądy, jak i z nieliczeniem się z sytuacją kobiety w ciąży lub we wczesnym okresie macierzyństwa gdy chodzi o prowadzenie i wyznaczanie terminów spraw. Przykładowo w jednym z sądów rejonowych w Warszawie występująca w sprawie obrońca miała zaplanowany na konkretny dzień poród poprzez cesarskie cięcie, o czym poinformowała w toku rozprawy. Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na dzień przypadający bezpośrednio po dniu porodu. Był to ostatni termin w długoletnim procesie i jedyny występujący w sprawie oskarżony oczekiwał osobistego udziału obrońcy. Uważam, że okręgowa rada adwokacka powinna mieć wypracowany mechanizm reakcji i wsparcia koleżanek. Oczywiście nie może to prowadzić do nadużyć.

Na 49 członków NRA tylko osiem to kobiety. Wśród 24 dziekanów okręgowych izb adwokackich w Polsce są tylko cztery panie. Dlaczego tak mało płci pięknej we władzach adwokatury?

Trudno na takie pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Nie mam wykształcenia socjologicznego i mogę odwoływać się jedynie do własnych doświadczeń i spostrzeżeń. Wydaje się, że powód ten związany jest między innymi ze swoistym błędnym kołem ujawniającym się w następującej zależności. Nie zapraszamy kobiet do wystąpień w charakterze prelegentów na konferencjach i w debatach lub do piastowania określonych stanowisk dotyczących fundamentalnych zagadnień i strategii adwokatury. Nie widzimy bowiem kompetentnych reprezentantek, a nie dostrzegamy ich, ponieważ nie dopuszczamy ich do głosu itd., itd.

Na czele polskiej palestry dwa razy stawały kobiety i obie kończyły kadencję przed czasem. W latach 80. władze państwowe zmusiły adwokat Marię Budzanowską do odejścia, a adwokat Joanna Agacka-Indecka zginęła w katastrofie smoleńskiej. Może to też zraża panie do działalności?

Jestem pewna, że nie jest to memento. Potrzeba udziału kobiet w działaniach samorządu jest oczywista, jeśli się zważy, iż ponad 40 proc. adwokatów w Polsce to kobiety. Ich problemy nie są uniwersalne dla całej adwokatury. Trzeba je właściwie zdiagnozować, a potem opracować konkretne zalecenia w strategii na kolejne lata działania naszego samorządu. Przecież jego rolą jest zapewnienie adwokatom właściwych warunków wykonywania pracy. Mam nadzieję, że samorząd się wywiąże  z tej roli wobec adwokatek.

—rozmawiał Paweł Rochowicz

Autorka jest adwokatem, prowadzi kancelarię w Warszawie. Od ośmiu lat jest sędzią sądu dyscyplinarnego izby warszawskiej, obecnie wiceprezesem tego sądu. Ma męża i dwoje dzieci w wieku 4 i 6 lat.

Rz: Kobiety w adwokaturze to żadna nowość, stanowią ponad 40 proc. jej składu. Skąd zatem pomysł na specjalny zespół do spraw kobiet?

Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska: Zespół powstał w celu integracji, edukacji i wsparcia środowiska kobiet adwokatów w Polsce. Nie stoi za nim żadna ideologia, która mogłaby komukolwiek zaszkodzić, choć próbowano nam to wmówić. Tego rodzaju komisje funkcjonują przy większości europejskich samorządów adwokackich i ich obecności nikt tam nie kwestionuje. W polskich realiach największe bolączki kobiet-adwokatów, szczególnie młodych i wchodzących dopiero na rynek pracy, wynikają ze styku dwóch sfer życia, czyli pracy zawodowej i okresu wczesnego macierzyństwa.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Prawo karne
"Budda" w areszcie. Sąd podjął decyzję także w sprawie innych podejrzanych
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?