„Odrażająca Polka” w podręcznikach

Niemiecka Polonia jest oburzona szkolną czytanką

Publikacja: 25.08.2011 03:52

„Odrażająca Polka” w podręcznikach

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Korespondencja z Berlina

„»To wasza nowa koleżanka. Nazywa się Anna Mitschek. Bądźcie dla niej mili. Jest dopiero od pół roku w Niemczech. Przedtem żyła z rodzicami w Polsce«. Wszystko w Annie było dziwaczne. Nie nosiła dżinsów, tylko za długą staromodną sukienkę. Miała warkocz, który też był za długi. Była blada i chuda i pociągała nosem. Ben uznał, że Anna jest odrażająca" – taki tekst otrzymał niedawno w jednej ze szkół Hamburga 12-letni Piotr, aby na jego podstawie napisać krótkie wypracowanie.

Czujny adwokat

Piotr jest Polakiem mieszkającym w Niemczech i poskarżył się mamie. Mama zawiadomiła jedno ze stowarzyszeń polonijnych w Hamburgu  i  sprawa trafiła do adwokata. – Przygotowuję zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa podżegania do nienawiści rasowej – poinformował wczoraj „Rz" adwokat Marcus Matuschczyk z Hanoweru.

Nie ma wątpliwości, że w grę wchodzi poniżenie Polaków i cała afera powinna znaleźć epilog w sądzie.

Ale sprawa nie jest tak prosta, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Używany do ćwiczeń z języka niemieckiego tekst pochodzi ze znanej książki Petera Härtlinga „Ben liebt Anna" (Ben kocha Annę). Ukazała się w  Niemczech w 1979 roku i podobnie jak inne powieści dla dzieci i młodzieży Härtlinga, spotkała się ze sporym uznaniem czytelników.

Romans nastolatków

Anna jest imigrantką z Polski i początkowo nie znajduje w nowym środowisku przyjaciół. Właśnie z tego powodu, że jest inna, ubiera się inaczej i słabo mówi po niemiecku. Anną zainteresował się Ben, który dostrzegł jej wrażliwość i – podobnie jak inni uczniowie – doszedł do  wniosku, że jest interesującą dziewczyną. W końcu zakochał się w Polce.

– Książka Härtlinga jest przekonującą opowieścią o problemach, z jakimi boryka się wielu imigrantów. Nie ma w niej niczego, co można by uznać za poniżanie czy też uwłaczanie godności kogokolwiek – tłumaczy Robert Maier, badacz niemieckich podręczników szkolnych z Instytutu Eckerta w  Brunszwiku.

Innego zdanie jest rodzina ucznia z Hamburga oraz adwokat Matuschczyk. – Posługiwanie się takimi tekstami wyrwanymi z kontekstu jest dowodem na nieliczenie  się z odczuciami Polaków w Niemczech – tłumaczy. Utrwala w  ten  sposób negatywne stereotypy Polaka i polskości. Jego zdaniem, gdyby sprawa dotyczyła środowiska żydowskiego czy tureckiego w Niemczech, trafiłaby natychmiast do najważniejszych mediów i wywołała powszechne oburzenie.

Martwe stereotypy

Powieść Härtlinga jest lekturą obowiązkową w szkołach wielu niemieckich landów. – Być może fragment, o który chodzi, został wybrany niefortunnie, ale robienie z tego sprawy kryminalnej jest strzałem do własnej bramki – tłumaczy Andrzej Kałuża z Polskiego Instytutu Niemieckiego w Darmstadt. W jego opinii w  niemieckich podręcznikach nie ma już praktycznie negatywnych, antypolskich stereotypów.

Nikt już w Niemczech nie używa pojęcia „polnische Wirtschaft" jako synonimu bałaganu gospodarczego rodem

z  Polski. Zniknęły kawały o złodziejach Polakach, chociaż kilka lat temu sieć Media Markt w reklamie swych towarów przedstawiła trójkę naszych rodaków, którym nie opłaca się już kraść, bo ceny są i tak beznadziejnie niskie.

Z „polskich" kawałów zrezygnował natomiast dawno satyryk Harald Schmidt, który zasłynął dowcipem: „Jedź do  Polski, twój samochód już tam jest". Takie teksty poszły w zapomnienie, gdy okazało się, że wielu Niemców oszukiwało firmy ubezpieczeniowe, wchodząc w kontakty ze złodziejami.

Nie znaczy to, że budowane przez lata stereotypy nie pozostawiły trwałych śladów. W  ubiegłorocznej ankiecie jedna czwarta Niemców uchyliła się od odpowiedzi na pytanie, jakiego narodu nie lubi, jednak 33 proc. wymieniło Polaków. Najbardziej nie lubią naszego narodu mieszkańcy Badenii-Wirtembergii, landu położonego daleko na zachodzie Niemiec. Jak się okazuje, 58 proc. spośród tych, którzy mają negatywny stosunek do Polaków, nie zna osobiście żadnego przedstawiciela naszego narodu, a 56 proc. nigdy nie było w Polsce.

Korespondencja z Berlina

„»To wasza nowa koleżanka. Nazywa się Anna Mitschek. Bądźcie dla niej mili. Jest dopiero od pół roku w Niemczech. Przedtem żyła z rodzicami w Polsce«. Wszystko w Annie było dziwaczne. Nie nosiła dżinsów, tylko za długą staromodną sukienkę. Miała warkocz, który też był za długi. Była blada i chuda i pociągała nosem. Ben uznał, że Anna jest odrażająca" – taki tekst otrzymał niedawno w jednej ze szkół Hamburga 12-letni Piotr, aby na jego podstawie napisać krótkie wypracowanie.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!