I prezes Sądu Najwyższego zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego kluczowe przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej, uznając je za niedookreślone. Co zyskujemy, a co tracimy na tym wniosku?
Jest tu kilka wątków. Niewykluczone, że już zaczynamy tracić, bo spodziewam się tego, co wydarzyło się po listopadzie 2013 r., gdy po raz pierwszy TK otrzymał podobny w treści wniosek z SN w sprawie tej ustawy. Wywołał on wtedy lawinę decyzji różnych urzędów mających na biurku liczne wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Urzędy twierdziły, że w związku z tym, że toczy się przed TK sprawa, zawieszamy postępowanie aż do rozstrzygnięcia TK. Wyrok nie zapadł, bo w 2017 r. prezes Małgorzata Gersdorf wycofała ten wniosek. Ale efekt mrożący przez kilka lat działał.