Jak koronawirus podbija ceny polis

Pandemia, ale też wywołany przez nią kryzys gospodarczy, a do tego katastrofy naturalne związane ze zmianami klimatycznymi trzęsą dziś rynkiem ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym. Ceny rosną, kurczą się zakresy i limity ochrony.

Publikacja: 04.12.2020 09:00

Zmiany klimatu powodują powstawanie pożarów, które niosą za sobą znaczne straty środowiskowe i mater

Zmiany klimatu powodują powstawanie pożarów, które niosą za sobą znaczne straty środowiskowe i materialne

Foto: AFP

Materiał powstał we współpracy z TUIR Warta

W ubezpieczeniach korporacyjnych z reguły mamy do czynienia z wysokimi wartościami majątku. Zdarza się, że zakład ubezpieczeń ubezpiecza ryzyko o bardzo dużej wartości, na przykład halę produkcyjną wartą 500 mln czy nawet 1–2 mld zł. Tak też się dzieje na polskim rynku ubezpieczeniowym. Gdyby jednak powstała szkoda, choćby pożar takiej hali, to jeden zakład ubezpieczeń nie jest w stanie udźwignąć wypłaty tak wysokiego odszkodowania bez ogromnego, negatywnego wpływu na jego wydolność finansową. Dlatego ubezpieczyciele chronią swój portfel ubezpieczeń, angażując dodatkową pojemność kupowaną u reasekuratorów. W takim przypadku, gdy powstanie szkoda, to także reasekurator ma swój udział w wypłacie części odszkodowania. Duży ubezpieczyciel, jak Warta czy PZU, dałby sobie radę z samodzielną wypłatą tak dużej kwoty, ale miałoby to swoje duże przełożenie na wynik finansowy. A chodzi też o to, by ten wynik był stabilny i przewidywalny oraz nie był narażony na jednostkowe zdarzenia losowe. Natomiast mniejsze zakłady ubezpieczeń mogłyby mieć duże kłopoty z samodzielną wypłatą takich odszkodowań. Dlatego cały świat ubezpieczeniowy bazuje na reasekuracji.

Tymczasem rynek reasekuracyjny, tak jak cała gospodarka, fluktuuje, czyli co parę lat się zmienia. Raz ceny są na niskim poziomie, a warunki ochrony bardzo elastyczne, innym zaś razem rynek staje się bardzo konserwatywny przy rosnących cenach.

Dlaczego ceny rosną?

– Zeszły rok, a jeszcze bardziej ten pokazały, że rynek reasekuracyjny na świecie stał się bardziej konserwatywny – mówi Leon Pierzchalski, dyrektor zarządzający, odpowiedzialny w Warcie za departament klientów strategicznych i reasekuracji. I wylicza przyczyny tej zmiany. Przede wszystkim przyczyniła się do tego wypłata olbrzymich odszkodowań wynikających w sposób pośredni i bezpośredni z pandemii koronawirusa. Zeszły rok to także duże straty związane z katastrofami naturalnymi w Ameryce Północnej, Australii i Azji.

– Choć Polska jest rynkiem lokalnym, to na sytuację na naszym rynku ubezpieczeniowym ma wpływ oczywiście to, co dzieje się na świecie – mówi ekspert Warty. I przypomina, że bardzo duży wzrost składek ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych miał miejsce w 2001 r. po ataku na World Trade Center. – Wypłacone wtedy odszkodowania były tak ogromne, że miało to wpływ na ubezpieczenia na całym świecie – przypomina dyrektor Pierzchalski.

Na rosnące ceny polis dla korporacji wskazuje firma brokerska Marsh. Jak wynika z przygotowanego przez nią cyklicznego zestawienia stawek odnowieniowych oferowanych przez ubezpieczycieli i reasekuratorów, średnie ceny ubezpieczeń na świecie wzrosły o 20 proc. w trzecim kwartale 2020 r. Jest to największy od 2012 r. wzrost, który nastąpił po 19-proc. zwyżce cen w drugim kwartale i 14-proc. w I kw. 2020 r.

Motorem wzrostów cen polis jest też niepewność gospodarcza. Reasekuratorzy, tak jak ubezpieczyciele, szacują ryzyko i zastanawiają się, gdzie i kiedy mogą ponieść straty. Dziś jesteśmy już w kryzysie gospodarczym związanym z pandemią i według reasekuratorów może to spowodować kolejne szkody. – Na przykład powodem mogą być przerwy w dostawie towarów i surowców – mówi ekspert Warty. –Na Zachodzie bardzo wielu klientów posiada polisy pokrywające na przykład szkody z tytułu braku ciągłości dostaw. A wtedy to ubezpieczyciel odpowiada za związane z tym szkody – tłumaczy.

Wyjaśnia, że w związku z utwardzeniem się rynku, należy oczywiście liczyć się ze wzrostem cen w umowach reasekuracyjnych. Ale to nie wszystko. Reasekuratorzy zawężają zakres ochrony. Maleją też limity odpowiedzialności. – Dawniej reasekuratorzy bez problemu oferowali limity w wysokości 50 czy 100 mln euro na różne rodzaje ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej. W tej chwili nie są już do tego tak chętni i te limity są niższe lub obarczone wieloma zastrzeżeniami – mówi ekspert.

W efekcie część ubezpieczycieli, którzy korzystają z rynków reasekuracyjnych, prawdopodobnie będzie musiało podnieść stawki lub wziąć większe ryzyko na siebie, na przykład poprzez zredukowanie wielkości dotychczasowej ochrony reasekuracyjnej.

– Mamy już informacje, że reasekuratorzy, negocjując nowe umowy, ograniczają swoją ochronę, wprowadzając klauzule covidowe. Nie chcą być dłużej obarczeni nowymi szkodami związanymi z pandemią, czyli z zamknięciami przedsiębiorstw, brakiem dostaw surowców i tym podobne – opowiada Leon Pierzchalski.

Reasekuratorzy rozważają też ograniczenie swojej ochrony reasekuracyjnej w przypadkach cyberataków. – Cały rynek ubezpieczeniowy uważa, że w okresie pandemii zagrożenie takimi atakami będzie rosło. Dotyczy to szkód związanych zarówno np. z utratą danych i oprogramowania, jak i szkód majątkowych powstałych w sposób pośredni. Będą one przy tym groźniejsze niż dotąd, bo cały świat przeszedł na pracę online. A cyberprzestępcom taka sytuacja może przynieść większe korzyści niż dotąd – tłumaczy ekspert. I wyjaśnia, że zdaniem reasekuratorów tego typu ryzyka powinny być całkowicie wyłączone z typowych produktów ubezpieczenia mienia i objęte dedykowanym produktem, za który płaci się dodatkową składkę.

Sytuacja na światowych rynkach ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych może mieć też wpływ na wzrost liczby ubezpieczeń w Polsce. Dotyczy to przedsiębiorców, którzy do tej pory ubezpieczali się za granicą. Obecnie bardzo wielu klientów korporacyjnych kupuje ubezpieczenia za pośrednictwem brokerów. Ci przedstawiają im ofertę także od zagranicznych ubezpieczycieli. Bo nie ma formalnych przeciwwskazań przed tym, żeby polski przedsiębiorca skorzystał z oferty ubezpieczeniowej opracowanej przez zagraniczne zakłady ubezpieczeń. Mamy otwarty rynek. Teraz jednak ubezpieczenia za granicą są dużo droższe niż w poprzednich latach i ci klienci, którzy posiadali takie polisy, przechodzą do polskich ubezpieczycieli. – Spotkaliśmy to głównie w ubezpieczeniach morskich, lotniczych oraz odpowiedzialności cywilnej – mówi Leon Pierzchalski. – Ceny za granicą już wzrosły o 10–30 proc. U nas być może też wzrosną, ale nie w takim stopniu – dodaje.

Przypomina, że poprzedni duży wzrost cen polis w naszym kraju miał miejsce w latach 201–2013, był on między innymi wynikiem powodzi z 2010 r. Do tego doszły duże szkody przemysłowe związane z pożarami hal, magazynów, tartaków, zakładów meblarskich. To przełożyło się na wzrost cen polis. Od 2015 r. następował spadek cen. Warunki ubezpieczeniowe były łagodzone. Aż do lat 2019 i 2020 r.

– Wpływ na rynek ubezpieczeniowy i reasekuracyjny mają dziś także niskie stopy procentowe – zwraca uwagę ekspert Warty. – To dlatego że duże znaczenie dla rachunków ubezpieczycieli i reasekuratorów mają przychody z lokat. Składki, które zbieramy, są gromadzone na lokatach oraz w innych instrumentach finansowych i przynoszą one pewną wartość dodaną, która w jakiejś części rekompensuje na przykład wartość wypłaconych szkód – tłumaczy. Przy niskich stopach procentowych ten przychód jest mocno zredukowany. To także przekłada się na wzrost składek ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych na świecie.

Jeszcze niedawno reasekuratorzy byli skłonni negocjować ceny z klientami. Dziś nie chcą o tym słyszeć. Jeśli klient nie godzi się na przedstawioną przez nich ofertę, po prostu rezygnują ze współpracy. Z bardzo dużym ryzykiem dla reasekuratorów wiążą się dziś także ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej członków zarządów spółek. – To dlatego że można sobie wyobrazić roszczenia udziałowców do zarządów spółek z tego tytułu, że nieprawidłowo przygotowali je na pandemię lub nieadekwatnie działali w trakcie pandemii. I to sprawiło, że spółka, którą kierują, przyniosła straty – tłumaczy Leon Pierzchalski. – To sprawia, że część reasekuratorów zaczyna się wycofywać z tego typu ochrony lub ją redukują i coraz trudniej jest ją uzyskać – dodaje.

Duży jest dziś stabilniejszy

Jego zdaniem w przyszłym roku stawki na polskim rynku ubezpieczeniowym będą zależeć m.in. od cen umów reasekuracyjnych i dostępności pojemności reasekuracyjnej. Ważna też będzie sytuacja gospodarcza w naszym kraju. Utrzymujący się głęboki kryzys może powodować większą liczbę szkód. Jest to związane z brakiem środków na zapewnienie w przedsiębiorstwach odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa przeciwpożarowego, przeciwkradzieżowego czy też technologicznego.

– Jako Warta nie przełożymy tych wszystkich negatywnych czynników na klientów – mówi Leon Pierzchalski. – Obecnie trwają negocjacje umów reasekuracyjnych na przyszły rok. Podwyżki reasekuratorów rzędu kilku procent nie powinny się przełożyć na wzrost cen dla finalnego klienta. Trudno jednak teraz przewidywać, jak zachowa się rynek, jeśli podwyżki będą znacząco wyższe. To jednak będziemy wiedzieli w styczniu – dodaje. I przekonuje, że duzi ubezpieczyciele, tacy jak Warta, w okresie kryzysu są dużo bardziej stabilni i przewidywalni. Z jego doświadczenia wynika, że duży potencjał finansowy, jaki posiada Warta, powoduje, że reasekuratorzy podchodzą do negocjacji umów w sposób bardziej stonowany, co pozytywnie przekłada się na efekt końcowy dla klientów Warty.

Materiał powstał we współpracy z TUIR Warta

W ubezpieczeniach korporacyjnych z reguły mamy do czynienia z wysokimi wartościami majątku. Zdarza się, że zakład ubezpieczeń ubezpiecza ryzyko o bardzo dużej wartości, na przykład halę produkcyjną wartą 500 mln czy nawet 1–2 mld zł. Tak też się dzieje na polskim rynku ubezpieczeniowym. Gdyby jednak powstała szkoda, choćby pożar takiej hali, to jeden zakład ubezpieczeń nie jest w stanie udźwignąć wypłaty tak wysokiego odszkodowania bez ogromnego, negatywnego wpływu na jego wydolność finansową. Dlatego ubezpieczyciele chronią swój portfel ubezpieczeń, angażując dodatkową pojemność kupowaną u reasekuratorów. W takim przypadku, gdy powstanie szkoda, to także reasekurator ma swój udział w wypłacie części odszkodowania. Duży ubezpieczyciel, jak Warta czy PZU, dałby sobie radę z samodzielną wypłatą tak dużej kwoty, ale miałoby to swoje duże przełożenie na wynik finansowy. A chodzi też o to, by ten wynik był stabilny i przewidywalny oraz nie był narażony na jednostkowe zdarzenia losowe. Natomiast mniejsze zakłady ubezpieczeń mogłyby mieć duże kłopoty z samodzielną wypłatą takich odszkodowań. Dlatego cały świat ubezpieczeniowy bazuje na reasekuracji.

Pozostało 86% artykułu
Ubezpieczenia
PZU zaskoczyło na plus wynikami. Kurs mocno w górę
Ubezpieczenia
Solidne wyniki PZU mimo powodzi. Niebawem nowa strategia
Ubezpieczenia
Mało chętnych na Europejską Emeryturę
Ubezpieczenia
Jazda bez OC to więcej niż lekkomyślność
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ubezpieczenia
Gdzie dobrze ubezpieczysz mieszkanie