Irlandzki przewoźnik poinformował, że od jutra do końca marca zawiesza połączenia z Polską. Decyzja jest efektem wprowadzonego w naszym kraju stanu zagrożenia epidemicznego. W komunikacie zapewnił, że z klientami, których loty odwołano, kontaktuje się za pomocą poczty elektronicznej.
A perspektywy dla całej branży – światowego transportu i turystyki są naprawdę przygnębiające. Światowa Rada Podróży i Turystyki prognozuje zmniejszenie się światowego rynku o jedną czwartą. Pracę może w tej sytuacji stracić nawet 12,5 mln ludzi z 50 mln w niej zatrudnionych. Branża turystyczna i lotnicza łącznie dają światu 10 proc. PKB.
Gorzej niż SARS i 9/11
— Chodzi o przetrwanie kryzysu koronawirusa. Nie mamy innego wyjścia, jak cięcie zatrudnienia. Być może ten kryzys potrwa krótko, ale może okazać się, że zostanie na dłużej. Rozmawiamy już ze związkami zawodowymi — mówił Alex Cruz. Z kolei Carsten Spohr, prezes Grupy Lufthansa usiłuje jeszcze uzyskać pomoc państwa. I rząd w Berlinie mu takie wsparcie obiecał.
Podobnie na pomoc ze strony państwa może liczyć Air France. — Zawieszenie kar za niewykorzystane sloty (działki czasowe startu i lądowań) to o wiele za mało. Chociaż jest to krok w dobrym kierunku — mówił Carsten Spohr. Lufthansa wykreśliła ze swojego rozkładu tylko w marcu 7,1 tys. lotów. Rozmowy ze związkowcami zaczął już także prezes Air France KLM, Ben Smith który ostrzega, że obecny kryzys dla branży jest znacznie bardziej dotkliwy, niż kryzys finansowy w 2008 roku, epidemia SARS i zamachy terrorystyczne 9/11, kiedy to samolotów użyto jako broni.
Kolejnym ciosem dla wszystkich większych europejskich przewoźników było zamknięcie lotnisk amerykańskich przed samolotami z krajów Strefy Schengen. Dla LOTu dodatkowo bardzo bolesne jest zamknięcie na 10 dni polskich granic i szansa na wykonywanie jedynie pojedynczych rejsów czarterowych w celu sprowadzenia z zagranicy Polaków, którzy tam utknęli.