Przy tym te 100 tysięcy dziennie nie jest imponującą liczbą, jeśli wziąć pod uwagę, że podczas letniego szczytu na lotnisku Chopina w Warszawie, są dni, podczas których obsługiwanych ponad 50 tysięcy pasażerów dziennie. W ostatnim roku przed pandemią na Heathrow odprawiło się ponad 80 milionów pasażerów, średnio 220 tysięcy dziennie.
Dubajskie linie Emirates protestują przeciwko decyzji lotniska, zapowiadają, że nie zamierzają poddawać się przepisom, które mają obowiązywać do 11 września. Linia oskarża lotnisko o nieudolność, lekceważenie pasażerów i zmuszanie przewoźników, by odmówili prawa lotu dziesiątkom tysięcy klientów, którzy już zapłacili za bilety.
Czytaj więcej
Jaki jest najlepszy sposób, żeby nie trafić na lotniskowy chaos? Niestety tylko jeden: zrezygnować z podróży.
W specjalnym oświadczeniu Emirates napisały: „London Heathrow dało nam 36 godzin na wprowadzenie ograniczeń, a wielkość ograniczeń jest wzięta z sufitu. Przy tym nie tylko wyznaczono nam, które konkretne rejsy mają zostać odwołane i których pasażerów mamy się pozbyć i zagrożono krokami prawnymi, jeśli się do tego nie dostosujemy”. Jednocześnie linia informuje, że 70 procent pasażerów latających z Londynu w Dubaju przesiada się na inne połączenia. „To jest całkowicie nieodpowiedzialne i niedopuszczalne, kategorycznie odrzucamy takie żądania. Do odwołania Emirates planuje operować z Heathrow zgodnie z wcześniejszymi planami".
Linia informuje, że na londyńskim lotnisku obsługuje ją dubajska firma Dnata, która nie ma jakichkolwiek problemów z przeładowywaniem bagażu, co odbywa się bez jakichkolwiek zakłóceń.