Choć według danych Urzędu Transportu Kolejowego (UTK) we wrześniu pociągami podróżowało ok. 25 mln pasażerów, co w porównaniu z tym samym miesiącem sprzed roku stanowi wzrost o 15 proc., przewoźnikom zaczyna zagrażać kolejna fala koronawirusa. – Wygląda na to, że pandemia się rozpędza. A to może zmniejszyć popyt na przewozy np. wskutek ponownego wprowadzenia pracy i nauki zdalnej – mówi Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. Jego zdaniem, gdyby obecna sytuacja epidemiczna zdołała się utrzymać na obecnym poziomie, spadek liczby pasażerów w całym 2021 r. w porównaniu z rokiem 2019, a więc okresem sprzed pandemii, wyniósłby ok. 20 proc. Ale lekarze zakładają czarne scenariusze, prognozują szybko rosnącą falę zachorowań do kulminacji na przełomie listopada i grudnia. W takiej sytuacji spadek byłby dużo głębszy. Najbardziej poszkodowanym byłoby PKP InterCity.