W tej chwili, żeby pojechać pociągiem z polskiej stolicy do Barcelony trzeba przesiąść się przynajmniej cztery razy. Jeśli plany rzeczywiście się ziszczą, to docelowo nie będziemy musieli wysiadać ani razu aż do stacji końcowej, bo wagony będą odłączane i dołączane do konkretnych składów. No chyba, że wcześniej postanowimy chwilkę przejść się po peronie.
W Berlinie zakończyła się konferencja transportowa, a przed Deutsche Technikmuseum wystawiono lokomotywy z lat 60. i 70. które wówczas ciągnęły składy transeuropejskich pociągów. Z Warszawy, bez żadnych przesiadek można wtedy było dojechać do Paryża, Hoek Van Holland czy Ostendy. Jeśli w tych dwóch ostatnich miastach przesiedliśmy się na prom, to był to najtańszy i bardzo wygodny sposób podróżowania do Wielkiej Brytanii. Cena biletu stanowiła niespełna jedną trzecią tego, co trzeba było zapłacić za przelot samolotem.