W mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć pokazujących gigantyczne kolejki, w których tłoczą się pasażerowie nie utrzymujący dystansu społecznego. I pasażerki, która po siedmiogodzinnym oczekiwaniu zemdlała i leżała na podłodze. To wszystko dzieje się w momencie, kiedy granice Wielkiej Brytanii są zamknięte dla podróży rekreacyjnych.
Władze lotniska tłumaczą, że na stanowiskach jest w tej chwili 800 pracowników portu, czyli tyle, ile zatrudnionych było tam w „normalnych czasach". Zdaniem Lucy Moreton, rzeczniczki Heathrow kolejki są tak długie, ponieważ pasażerowie w tej chwili nie mogą korzystać z bramek elektronicznych, gdzie szybkie przejście było możliwe po zeskanowaniu dokumentów. A według obowiązujących przepisów w tej chwili „ręcznie" funkcjonariusze muszą skontrolować każdego przylatującego pasażera. Jak mówiła Lucy Moreton pasażerowie często nie posiadają wymaganych dokumentów. Gdyby wszyscy je posiadali, kontrola jednej osoby, która na stałe mieszka w Wlk. Brytanii, trwałaby nie więcej, niż 5 minut, nawet bez korzystania z e-bramek. — Niestety, kiedy nie ma tych dokumentów ich sprawdzanie i uzupełnianie trwa nawet pół godziny — mówi rzeczniczka.