14-letnia Katia i 17-letnia Lena wracały wieczorem z dyskoteki. Gdy sympatyczny, niewzbudzający podejrzeń mężczyzna zaproponował im podwiezienie do domu, nie domyślały się, że to pułapka. Obudziły się dużo później w pomieszczeniu o wymiarach dwa na trzy metry. – Zawsze nam groził – wspomina Katia. – Mówił, że jeśli Lena albo ja z nim nie pójdziemy, wyłączy światło i zatka wentylację. Zapewniał nam światło i jedzenie, a my uprawiałyśmy z nim seks.

Lena dwukrotnie zachodziła w ciążę, urodziła dwóch chłopców, których Mochow zabrał, by potem porzucić ich na progu domu. W końcu dziewczynom udało się przekazać przypadkowej kobiecie kartkę z informacją o swoim uwięzieniu.

Gdy policja aresztowała Mochowa, koledzy z fabryki samochodów, w której pracował, nie mogli uwierzyć, że ten grzeczny, miły człowiek był zdolny do takich przestępstw. Sąd skazał go na 17 lat więzienia na Syberii. Historia ma nieoczekiwanie szczęśliwe zakończenie, bo obie ofiary powróciły do równowagi psychicznej bardzo szybko – wyszły też za mąż i znalazły dobrą pracę. – Kiedy przydarza ci się coś okropnego, musisz iść dalej. W przeciwnym razie życie nie ma sensu – mówi Lena.

0.35 | TVP 2 | WTOREK