Haitańskie gangi są coraz bardziej autonomiczne ekonomicznie – ostrzega genewska grupa zajmująca się badaniami kryminalnymi. Fundusze wymuszone od przedsiębiorstw, mieszkańców i rodzin ofiar porwań wykorzystują na opłacenie broni i żołnierzy.
Głód, brak dostępu do czystej wody, niedziałające szpitale, epidemia cholery, porwania i zabójstwa – to codzienność milionów Haitańczyków. Świat albo nie ma pomysłu, jak rozwiązać ten problem, albo się nim nie interesuje.
W Port-au-Prince, stolicy Haiti, tłum pobił i spalił żywcem trzynastu mężczyzn, którzy podejrzewani byli o przynależność do gangu. 60 proc. terytorium miasta jest obecnie pod kontrolą organizacji przestępczych.
Co najmniej siedem osób zmarło na Haiti z powodu cholery, ostrej i zaraźliwej choroby, której epidemia w 2010 roku zabiła w tym kraju ok. 10 tys. osób.
Władze Bahamów i Kuby zatrzymały setki Haitańczyków, którzy drogą morską chcieli dotrzeć do USA. Oba te kraje odeślą zatrzymanych obywateli Haiti do ojczyzny - informuje Reuters.
Administracja Joe Bidena ma od 1 października zwiększyć liczbę przyjmowanych uchodźców do 125 tys. rocznie. Pula nie obejmie Afgańczyków ani Haitańczyków.