Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej oskarżył dwóch sędziów Sądu Marynarki Wojennej oraz prokuratora wojskowego z Wrocławia za działania podejmowane wobec działaczy opozycji demokratycznej po wprowadzeniu stanu wojennego.
Czy przyjdzie taki czas, że będziemy rozwiązywać własne problemy bez odwoływania się do zagranicznych „wyższych instancji”? Czy zawsze będziemy potrzebowali rozjemcy, który, dzieląc się swoją mądrością, będzie wskazywał nam drogę?
Koalicja rządząca w ostatnim roku wahała się między obietnicami a niemocą, stabilizacją a rozliczeniami. Trzy to najwyższa nota, jaką można wystawić jej za ten okres.
Historia sprawcy śmiertelnego wypadku, który doprowadził właśnie do kolejnej tragedii w Warszawie, bo przez cztery lata nie został prawomocnie skazany, niestety, nie jest żadnym wyjątkiem. Doszliśmy do momentu, w którym wymiar sprawiedliwości nie tylko nie potrafi sobie poradzić z przewlekłościami, ale pogrąża się w jeszcze większej zapaści.
Pracownicy sądów i prokuratur dostaną wynagrodzenie za cały czas spędzony na dyżurze w miejscu pracy. Pozostawanie w gotowości w domu, nadal będzie bez jakiejkolwiek gratyfikacji.
Ministerstwo Sprawiedliwości ruszyło w sądach z akcją „Paprotka”. Choć przeprowadzona w osobliwy sposób, dotyka bardzo poważnej kwestii – udziału obywateli w wymiarze sprawiedliwości.
W obecnym stanie prawnym problematyczne może okazać się prawidłowe wymierzanie sprawiedliwości żołnierzom Sił Zbrojnych RP w razie wybuchu konfliktu militarnego dotykającego bezpośrednio terenu naszego kraju.
Były sędzia Sądu Wojsk Lotniczych w Warszawie został skazany za udział w sądowym zabójstwie oficera wojsk lotniczych, który próbował uciec samolotem na Zachód.