Ekscentryczny szef brytyjskiej dyplomacji znany jest jako zwolennik brexitu. Im bliżej jednak wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, tym ściślejszych więzów z UE poszukuje Boris Johnson. Ostatni jego pomysł to budowa mostu łączącego Wielką Brytanię z UE. – Czyż tunel pod kanałem La Manche nie powinien być pierwszym krokiem – zatweetował po szczycie brytyjsko-francuskim w ubiegłym tygodniu. Miał ponoć w rozmowie z prezydentem Emmanuelem Macronem mówić, że to śmieszne, żeby dwie tak duże i tak bliskie sobie gospodarki miały tylko połączenie kolejowe, czyli właśnie wspomniany tunel pod kanałem.
Na przykładzie Chin
Od pomysłu Johnsona wszyscy zdążyli się już odciąć. Downing Street ogólnie powiedział, że powstanie panel ekspertów analizujący przyszłe możliwe projekty infrastrukturalne, ale o moście nie wspomina. Eksperci wskazują, że z technicznego punktu widzenia ulokowanie mostu między Calais i Dover (a trudno sobie wyobrazić inną lokalizację) byłoby bardzo trudno. Chodzi nie o samą konstrukcję, bo nie takie mosty powstają na świecie.

Ten pomysłu Johnsona miałby liczyć 35 km, podczas gdy rekordowy Danyang-Kunshan w Chinach jest pięć razy dłuższy. Ale o fakt umiejscowienia go w środku jednego z najbardziej zatłoczonych szlaków morskich na świecie. A jednocześnie w okolicy znanej z kapryśnej pogody, gdzie bardzo silne i zmienne wiatry oraz mgła mogą znacząco utrudnić korzystanie z takiej drogi przejazdu.
Tunel nie wystarcza
Realny czy nierealny pomysł Johnsona i dyskusja, jaka wokół niego wybuchła wiele jednak mówi o miejscu, relacjach Brytyjczyków z resztą Europy. Wielka Brytania ma połączenie z kontynentem w postaci tunelu biegnącego pod dnem kanału La Manche, którym rocznie przemieszcza się 10 milionów ludzi i tysiące ton ładunków.