Grzesiowski był pytany o planowane korespondencyjne wybory prezydenckie. Oświadczył, iż nie spodziewa się, że nawet jeśli "jakaś niewielka ilość wirusa" przeżyje na papierze czy kartonie to będzie to powód do zakażenia.
- Pamiętajmy, że w tej chwili wszyscy pracują w maseczkach. Jeżeli ktoś miałby emitować wirusa, np. listonosz, to on też będzie w maseczce, więc szansa na to, aby wirus przetrwał, a przede wszystkim dostał się na papier, na kopertę, jest niewielka - powiedział dr Paweł Grzesiowski. Dopytywany dodał, że jego zdaniem najpierw nosiciel musiałby "świadomie nakasłać, nakichać" na papier, a później odbiorca musiałby przesyłkę "bardzo dokładnie obwąchiwać i wtedy mógłby się zarazić".
Immunolog był też pytany o datę spodziewanego szczytu epidemii w Polsce. - Rzecz polega na tym, że jesteśmy w pewnym sensie na łódce w trakcie fali powodziowej - stwierdził. Dodał, że prognozy zależą od czasu trwania kryzysu, a teraz można formułować wnioski na podstawie tego, co przeżyliśmy przez ostatnie sześć tygodni. Grzesiowski zastrzegł, że natura epidemii sprawia, że mogą się "zadziać nagłe jakieś wydarzenia".
- Na początku, gdy patrzyliśmy na kraje Europy Zachodniej, można było wykreślić ok. 6-8-tygodniowy cykl szybkiego wzrostu zachorowań i potem pewnego spadku - mówił immunolog wskazując, że przykładem tego zjawiska są Niemcy, gdzie liczba potwierdzonych przypadków SARS-CoV-2 w ciągu miesiąca wzrosła do 150 tys.