– Zasada, którą stosuję na podstawie wieloletniego doświadczenia, brzmi: jakiekolwiek oświadczenie rosyjskiego oficjalnego przedstawiciela należy uważać za łgarstwo, dopóki nie zostanie udowodnione odwrotne. Nie spieszcie się więc wierzyć w oświadczenia gazpromowskiego urzędu o tym, że wznowiono budowę Nord Stream 2 – natychmiast odpowiedział niezależny rosyjski analityk rynku energetycznego Michaił Krutichin.
W okolicy, gdzie kończy się obecnie podwodna rura, pływa jednak rosyjska barka „Fortuna" przystosowana do układania podobnej infrastruktury. Do dokończenia pozostało około 6 proc. długości gazociągu, ale sfinalizowaniu budowy przeszkadzają amerykańskie sankcje. Krutichin przypomniał, że nawet zarząd niemieckiego portu w Sassnitz, gdzie zawijały rosyjskie statki zajmujące się pracami przy rurze, dostał ostrzeżenie z USA o możliwych retorsjach. Natychmiast z portu wypłynęły dwa norweskie statki wycieczkowe, jakby obawiając się, że i one zostaną wciągnięte w wir walki.