Weto czeka na grudzień

Rząd zapewnia, że odniósł w Brukseli sukces. Polska delegacja wywalczyła prawo weta wobec kosztownego pakietu klimatycznego

Aktualizacja: 17.10.2008 07:54 Publikacja: 17.10.2008 03:21

Prezydent Lech Kaczyński był podczas szczytu politykiem najbardziej obleganym przez dziennikarzy

Prezydent Lech Kaczyński był podczas szczytu politykiem najbardziej obleganym przez dziennikarzy

Foto: AP, Yves Logghe Yve Yves Logghe

– Odetchnąłem z ulgą – oświadczył po zakończeniu dwudniowych obrad premier Donald Tusk. Zapowiada, że w grudniu nie zawaha się użyć weta, jeśli zaproponowane przepisy nie będą dla Polski korzystne. – Po to wywalczyliśmy dziś prawo weta, żeby go użyć – powiedział premier.

Dla polskich gospodarstw domowych stawka spotkania przywódców w Brukseli była ogromna. Gdyby projekt unijnego pakietu klimatycznego został zachowany bez zmian, to od 2013 roku polskie elektrownie musiałyby płacić za każdą tonę emitowanego dwutlenku węgla. A ponieważ prawie wszystkie produkują prąd z węgla, to kwoty na naszych rachunkach za prąd mogłyby wzrosnąć nawet o 70 procent.

[srodtytul]Prawo weta[/srodtytul]

Strategia polskiej delegacji była prosta. Skoro prezydent Francji Nicolas Sarkozy i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso tak bardzo chcą, żeby ambitny pakiet klimatyczny został uzgodniony do końca roku, to muszą potraktować poważnie nasze postulaty. W tym np. okres przejściowy dla polskich elektrowni czy przyznanie im części uprawnień do emisji dwutlenku węgla za darmo. Wiadomo jednak, że tak szczegółowych ustaleń nie podejmują przywódcy na szczycie, tylko ministrowie ochrony środowiska na posiedzeniu swojej rady.

Ale na szczycie obowiązuje jednomyślność, natomiast na radzie ministrów głosowanie większościowe. Polska zgodziła się więc przyłączyć do apelu, by pakiet był uzgodniony do grudnia. Ale nie na posiedzeniu rady ministrów, lecz na wymagającym jednomyślności unijnym szczycie. Przesuwając decyzję na wyższy poziom, uzyskaliśmy prawo weta wobec ostatecznych zapisów pakietu klimatycznego. – Teraz nasze postulaty będą musiały zostać potraktowane poważnie – oświadczył Tusk.

[srodtytul]Tusk walczy z wiatrakami[/srodtytul]

Polskie racje już zresztą wczoraj zostały potraktowane poważnie, gdy Tusk groził blokadą grudniowego terminu porozumienia. Obrady zostały na moment przerwane i odbyły się dwustronne konsultacje polsko-francuskie. – Powiedziałem prezydentowi Francji, że nie nakazujemy mu zrezygnować z energii nuklearnej i budować w zamian wiatraków. Niech nikt nam więc nie każe zamykać wszystkich elektrowni węglowych i zastępować ich wiatrakami – relacjonował Tusk.

Bardziej niż to efektowne porównanie premierowi pomogło jednak poparcie większości państw naszego regionu, pozyskane przez Polskę i Węgry na miniszczycie energetycznym w środę. Wątpliwości ma także coraz więcej rozwiniętych krajów zachodnich, które boją się wysokich kosztów pakietu klimatycznego w obliczu recesji gospodarczej.

[srodtytul]Kto zapłaci za samolot[/srodtytul]

To premier prowadził negocjacje na unijnym szczycie, mimo że w niektórych momentach siedział koło niego prezydent. Lech Kaczyński w środę wyszedł ze spotkania przywódców po półgodzinie, gdy skończyła się rozmowa na temat traktatu lizbońskiego, a rozpoczęła debata o kryzysie finansowym. Podobnie w czwartek pojawił się na dyskusji na pół godziny. Potem wyszedł z budynku Rady UE, gdzie odbywał się szczyt.

[wyimek]– Jeżeli czujecie się państwo zdegustowani, przepraszam – mówił premier o kłótniach polityków[/wyimek]

Chciał się spotkać ze swoimi współpracownikami, którzy nie dostali przepustek na szczyt. Nie było ich bowiem w składzie oficjalnej delegacji, który przesłał do Brukseli polski rząd. Prezydent na salę obrad już nie wrócił, a z dziennikarzami spotkał się już w Polsce na konferencji prasowej. Wcześniej poparł premiera w jego zamiarach wetowania pakietu klimatycznego, gdyby nie udało się uzyskać spełnienia polskich postulatów.

– Niezależnie od tego, kto by prowadził negocjacje, więcej nie dałoby się osiągnąć. Sam fakt odłożenia ostatecznej decyzji w tej sprawie jest dla naszego kraju pozytywny – mówił prezydent po powrocie do Polski.

Prezydent Kaczyński przyleciał z Brukseli wyczarterowanym wcześniej samolotem LOT, chociaż rano szef MSWiA Grzegorz Schetyna mówił, że powrót jednym samolotem jest kwestią „do ustalenia“. Pałac Prezydencki potwierdził, że oferta wspólnego powrotu padła, ale zbyt późno.

Wcześniej premier nie zgodził się na użyczenie rządowego samolotu prezydentowi, który mimo sprzeciwu rządu postanowił wziąć udział w szczycie.

Jak poinformował dziennikarzy szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, wyczarterowanie samolotu Boeing 737 kosztowało około 150 tys. zł. Kownacki nie chciał ujawnić, czy jego kancelaria zamierza tymi kosztami obciążyć Kancelarię Premiera.

[srodtytul]Politycy przepraszają[/srodtytul]

Premier przepraszał wczoraj dziennikarzy za zachowanie polityków. – Jeśli czuliście się państwo trochę zdegustowani, to bardzo przepraszam. Ale przyjechaliśmy tu walczyć o piekielnie ważną sprawę. Dlatego zaryzykowałem także swoją reputację – podkreślił.

Zapowiedział też, że po powrocie do kraju będzie się starał przekonać wszystkich, łącznie z prezydentem, aby z pomocą Trybunału Konstytucyjnego ustalić jednoznacznie, jakie kompetencje mają najważniejsi urzędnicy w państwie. Również prezydent wyraził nadzieję, że sytuacja, jaka miała miejsce w Brukseli, więcej się nie powtórzy. Poinformował też, że 11 grudnia weźmie udział w kolejnym szczycie.

[ramka][srodtytul]Opinie dla „Rzeczpospolitej” [/srodtytul]

[b]Jacek Saryusz-Wolski, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych europarlamentu (PO):[/b]

W sprawie, na której najbardziej nam zależało, czyli pakiecie klimatyczno-energetycznym, Polska wraca z tego szczytu z tarczą. Pozyskaliśmy sojuszników, co daje gwarancje, że nasze postulaty przynajmniej częściowo zostaną uwzględnione.

Z tarczą wychodzi także cała Unia Europejska. Najważniejszą sprawą szczytu był kryzys finansowy. Unia pokazała, że w czasach kryzysów się mobilizuje i potrafi działać szybko i skutecznie. Tak było po kryzysie na Kaukazie i tak jest teraz.

Przyjęto model Browna – wzmocnienie systemu kontroli nad bankami, zastrzyk finansowy. W porównaniu do działania Stanów Zjednoczonych jest to reakcja modelowa. Pamiętajmy, że Unia Europejska ciągle nie ma kompetencji do takich działań i musi to robić przez swoich poszczególnych członków.

Kryzys przyćmił naszą propozycję solidarności energetycznej, ale została ona odnotowana. Chociaż chciałoby się więcej, to i tak jest powód do zadowolenia, bo w konkluzjach znalazł się zapis, że trzeba przyspieszyć prace nad bezpieczeństwem energetycznym.

A to oznacza, że możemy do naszej propozycji wrócić na następnym unijnym szczycie. Z decyzjami dotyczącymi konfliktu o Abchazję i Osetię Południową Unia Europejska czeka na zakończenie specjalnego szczytu w tej sprawie, który ma się odbyć w Genewie.

[i]—not. lor[/i]

[b]Marek Cichocki, ekspert Centrum Europejskiego w Natolinie:[/b]

Nie dostrzegam takich różnic w poglądach prezydenta i premiera, które by uniemożliwiały uzgodnienie wspólnego stanowiska przed szczytem. Ze względu na naszą wewnętrzną politykę i brak kultury politycznej jednak tego nie zrobiono. Dlatego trzeba było improwizować.

Moim zdaniem to MSZ i otoczenie premiera zachowało się nieprofesjonalnie. To, że urzędnik niższego szczebla z MSZ nie chciał poinformować Pałacu Prezydenckiego o programie szczytu, wskazuje, że po stronie rządu nie było chęci wypracowania wspólnego stanowiska.

A takie podziały można bardzo łatwo wykorzystać przeciwko nam i mogła to zrobić na przykład Francja. Na szczęście tym razem wielkiego zagrożenia nie było, bo na szczycie, wbrew temu, co mówi rząd, nie rozgrywały się sprawy fundamentalne dla Polski.

Pakiet klimatyczno-energetyczny nie podobał się wielu krajom, nie tylko Polsce. A o traktacie lizbońskim prawie w ogóle się nie dyskutowało, przywódcy wysłuchali jedynie relacji irlandzkiego premiera.

Polskie przepychanki były jednak z niesmakiem obserwowane przez opinię publiczną i media. W sprawie pakietu klimatycznego zamiast pod adresem prezydenta można pretensje kierować do rządu i UKIE. Gdyby wcześniej lepiej współpracowali z Komisją Europejską nad polskimi propozycjami, nie trzeba by teraz desperacko zabiegać o korzystne dla nas zapisy.

[i]—not. lor[/i]

[b]Simon Tilford, ekspert Centrum Reformy Europejskiej w Londynie:[/b]

Pakiet klimatyczny doprowadził do scysji na unijnym szczycie, co budzi obawy o jego przyszłość. Porozumienie w grudniu będzie musiało uwzględnić wątpliwości wszystkich państw członkowskich.

W przypadku Polski i jej żądań może się uda to załatwić, oferując pewne finansowe kompensacje, które nie podważą całego systemu płacenia za emisję dwutlenku węgla. Ale postulaty innych krajów, domagających się wielu wyjątków dla różnych branż, są bardzo ryzykowne.

Być może uda się to osiągnąć bez ograniczania zaplanowanej dla całej Unii redukcji emisji CO2. Obawiam się jednak, że odkładanie decyzji na przyszłość grozi rozwodnieniem pakietu. Najbliższe dwa miesiące będą bardzo ciężkie dla Europy, w wielu krajach pojawi się recesja gospodarcza i wtedy jeszcze trudniej będzie uzgodnić pakiet klimatyczny.

Unii Europejskiej udało się natomiast zachować jedność w odpowiedzi na kryzys finansowy. Krytyka zachowania UE, która padała z ust niektórych polityków, była nieuzasadniona. To nie jest państwo federalne i nie ma takich instrumentów jak na przykład Stany Zjednoczone. Sądzę, że prawie bez wyjątku państwa członkowskie indywidualnie bardzo dobrze zareagowały na obecny kryzys finansowy. Pokazały również, że – pomimo wielu różnic – potrafią działać wspólnie.

[i]—not. a.sł.[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]Przegląd prasy[/srodtytul]

[b]Le Point[/b]

? „Lech Kaczyński znów wywołał skandal na szczycie unijnym. Poleciał do Brukseli, mimo iż nie był zaproszony, by przypilnować premiera Donalda Tuska. Bliźniaki są strasznie podejrzliwe. Wszędzie węszą spiski i zdradę. To nieodłączna część ich stylu politycznego. Kaczyński chciał się też zemścić na premierze za porażkę wyborczą, którą poniósł jego brat w 2007 roku”.

[b]Corriere della Sera [/b]

„Dwa samoloty, dwie osobne kolumny limuzyn i dwa koguty w jednym kurniku. Polskiego prezydenta i premiera dzielą nie tylko poglądy polityczne, ale także osobista niechęć. Żyjący w stanie separa-cji, naburmuszeni, najpierw udają, że się nie widzą, potem dyskutują wściekli na oczach innych liderów.”

[b]Die Welt[/b]

„Polski naród może i żyje w zgodzie, polscy politycy na pewno nie. Publiczna kłótnia prezydenta i premiera przyćmiła polityczną debatę na szczycie unijnym. Kaczyński w końcu postawił na swoim. Czy na tym zyskał? Według niektórych mediów w Polsce – tak. Na pewno jednak nikomu nie było nudno. Cieszymy się już, że nadchodzi kolejny szczyt.

[b]Komsomolskaja Prawda[/b]

„Publiczne pranie brudów staje się modnym nurtem politycznym w Europie. Jego prekursorami kilka tygodni temu stali się Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko. W środę do ukraińskich przyjaciół dołączyli polscy – również prezydent i premier.”

[i]—ryb[/i][/ramka]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1150
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1149
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1148
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1147
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1146