Hitlerowscy oprawcy bezkarni

Niemiecka policja odnalazła trzech żyjących członków oddziału SS, którzy brali udział w pacyfikacji Warszawy. Ich proces jest mało prawdopodobny

Publikacja: 04.04.2009 02:29

Rekonstrukcja walk powstańczych na Mokotowie

Rekonstrukcja walk powstańczych na Mokotowie

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Cała trójka została przesłuchana przez śledczych regionalnego Urzędu Kryminalnego (LKA) Badenii-Wirtembergii. Zaprzeczają, aby kiedykolwiek brali udział w walkach w Warszawie.

Z dokumentów wynika jednak, że byli w Warszawie w czasie powstania. – Na tej podstawie prokuratura nie jest w stanie sformułować aktu oskarżenia. Potrzebne są dowody, iż dopuścili się zbrodni – powiedział “Rz” Horst Hauk ze specjalnej komórki LKA zajmującej się zbrodniarzami wojennymi. Nie będzie to zadanie łatwe. Niemcy zwrócili się już o pomoc prawną do IPN. – Na razie nie ma podstaw, aby przedstawić zarzuty konkretnym osobom. Trwa sprawdzanie dokumentów – mówi Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.

Nazwiska trójki dirlewangerowców są utrzymywane w tajemnicy. Wiadomo jedynie, że są obywatelami RFN. W czasie wojny służyli w brygadzie dowodzonej przez Oskara Dirlewangera specjalizującej się w zwalczaniu ruchu oporu. Złożona w znacznej części z kryminalistów brygada wsławiła się wyjątkowym okrucieństwem w pacyfikowaniu Warszawy. Przybyła do miasta w kilka dni po wybuchu powstania. Brała udział w masakrze 40 tysięcy cywilów na warszawskiej Woli. Została rozbita przez Armię Czerwoną pod koniec kwietnia 1945 roku i wielu jej członków trafiło do radzieckiej niewoli. Gdy wracali do RFN, zmuszeni byli złożyć oświadczenia dotyczące przebiegu służby. Nie kryli, że służyli u Dirlewangera. Odpowiednie akta zachowały się w archiwach w Monachium.

[wyimek]40 tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli może mieć na sumieniu brygada Dirlewangera[/wyimek]

Kilkanaście miesięcy temu – za pośrednictwem Austriackiego Czerwonego Krzyża – kopie części kartotek trafiły do Muzeum Powstania Warszawskiego. Wieść o tym zmobilizowała Niemców do działania. – Po otrzymaniu informacji z Polski wystąpiliśmy do LKA Badenii-Wirtembergii z wnioskiem o wszczęcie śledztwa – mówi “Rz” Joachim Riedel z Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu. 20 lat temu centrala zleciła śledztwo w sprawie zbrodni dirlewangerowców, ale zostało ono umorzone z powodu trudności w kompletowaniu dowodów. Prowadząca je policja w Hanowerze nie postarała się nawet o sprawdzenie kartotek z Monachium. – Mamy już całość tych kartotek i zamierzamy je dokładnie przeanalizować – zapewnia Hauk. Do tej pory ustalono miejsce pobytu 11 członków brygady, wśród nich trójki z Warszawy.

LKA poszukuje dziś świadków zbrodni dirlewangerowców w Polsce. Przeczesuje też niemieckie archiwa, szukając poszlak w postaci np. odznaczeń za bohaterstwo w walkach w Warszawie. – Mogłoby to być podstawą do dalszych czynności – tłumaczy Hauk. Przed sądem konieczne byłoby jednak przedstawienie niezbitego dowodu, że obecni podejrzani i potencjalni oskarżeni dopuścili się morderstw. – Jest to niezwykle trudne, ale nie niemożliwe – mówi Riedel.

Statystyki mówią co innego. W całym okresie powojennym przed sądami RFN stanęło za morderstwa z czasów wojny 6656 oskarżonych. Skazano zaledwie 1147 osób. “Niemiecki wymiar sprawiedliwości odgrywał rolę maszyny do wybielania morderców” – pisał przed laty znany publicysta Günther Schwarberg. Czynił to z mocy prawa, gdyż Bundestag uchwalał kiedyś amnestię za amnestią, wyłączając przy tym z odpowiedzialności wiele kategorii sprawców, np. tzw. morderców zza biurka. W NRD skazano nielicznych morderców, bo obowiązywała tam zasada, iż zbrodniarze uciekli do RFN.

Mało prawdopodobne, aby po latach oprawców z Warszawy dosięgnęła kara. Ostatni proces zbrodniarza za masakrę we Włoszech został przerwany kilka miesięcy temu ze względu na stan zdrowia 90-letniego oskarżonego. W poniedziałek do Niemiec przybędzie wydalony z USA 88-letni John Demianiuk, strażnik z Majdanka, Treblinki i Flossenburga. Choruje na białaczkę. Nie wiadomo, czy proces się odbędzie.

[i]Strona Archiwum Państwowego RFN: www.bundesarchiv.de[/i]

Cała trójka została przesłuchana przez śledczych regionalnego Urzędu Kryminalnego (LKA) Badenii-Wirtembergii. Zaprzeczają, aby kiedykolwiek brali udział w walkach w Warszawie.

Z dokumentów wynika jednak, że byli w Warszawie w czasie powstania. – Na tej podstawie prokuratura nie jest w stanie sformułować aktu oskarżenia. Potrzebne są dowody, iż dopuścili się zbrodni – powiedział “Rz” Horst Hauk ze specjalnej komórki LKA zajmującej się zbrodniarzami wojennymi. Nie będzie to zadanie łatwe. Niemcy zwrócili się już o pomoc prawną do IPN. – Na razie nie ma podstaw, aby przedstawić zarzuty konkretnym osobom. Trwa sprawdzanie dokumentów – mówi Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999