Artyści testują granice tolerancji

Duńscy prowokatorzy z grupy Surrend mieli w Niemczech dobrą prasę do momentu, gdy sięgnęli do słownika z czasów nazistowskich

Publikacja: 07.05.2010 22:32

Nową akcję duńskiej grupy artystycznej Surrend (poddaj się) przyjęto w Berlinie z oburzeniem. Dwoje artystów rozlepiło w centralnych dzielnicach stolicy Niemiec plakaty z mapą Bliskiego Wschodu, z tym że w miejscu państwa żydowskiego widniał napis: „Ramallah”. Całość nosiła tytuł: „Endlösung”, słowo dobrze w Niemczech znane z czasów nazistowskich, które oznacza „ostatecznie rozwiązanie”. Rozwiązanie problemu żydowskiego, w znany sposób.

Plakaty pozrywali oburzeni mieszkańcy, nie rozumiejąc intencji twórców. Ci twierdzili z całą powagą, że jest to protest przeciwko złemu traktowaniu Palestyńczyków przez Izrael, co źle się skończy i doprowadzi niechybnie do konieczności przesiedlenia Żydów do Europy i USA. Nikt tych wyjaśnień nie słuchał. „Duńskie chamy” – pisały media, te same, które jeszcze niedawno zachwycały się pomysłowością grafika Jana Egesborga oraz dziennikarki Pii Bertelsen, duńskiej pary znanej w Niemczech choćby z wystawy, na której przedstawiono sześcian świątyni w Kaabie z podpisem: „Głupi kamień”.

Nieco wcześniej uznanie zdobyły akcje Surrend skierowane przeciwko niemieckim neonazistom, jak sfałszowane plakaty wyborcze NPD nawołujące do oddania Cyganom Saksonii i Meklemburgii.

„To źle świadczy o niemieckiej opinii publicznej, która doceniała do tej pory prowokacyjny charakter sztuki Surrend, a dopiero teraz zmienia zdanie” – pisał „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ), komentując sprzeciw wobec ostatniej akcji grupy.

Zasłynęła ona trzy lata temu rozlepionymi w Wiedniu plakatami z tarczą strzelniczą, w środku której widniała podobizna Władimira Putina, i napisem: „Czy Putin każe strzelać do dziennikarzy?”. Ostatnia część pytania wydrukowana była małymi literami, nie wszyscy byli ją w stanie dostrzec.

Także austriacka policja, która zatrzymała Jana Egesborga i poddała go wielogodzinnym przesłuchaniom w przeddzień wizyty Putina w Wiedniu. To przysporzyło sławy prowokatorom z Danii. Skonstruowali oni następnie fałszywą stronę internetową Władimira Putina (www.prezidenta.ru) i umieszczali na niej rzekome monologi rosyjskiego przywódcy na temat wojny w Czeczenii czy seksu.

Podobną stronę (www.vaticansex.pl) uruchomili trzy lata temu, przedstawiając Jana Pawła II smażącego się w piekle za grzechy księży pedofilów. Papież miał spotkać w piekielnej otchłani Goebbelsa i Himmlera. Przy bliższym poznaniu miał powiedzieć, że nie są wcale tacy odrażający. Strona działała krótko. „Kto odważył się na krytykę Surrend, uchodził za cenzora i fundamentalistę pozbawionego poczucia humoru” – przypomina FAZ.

Nie tylko Niemcom podobały się prowokacje Surrend. Grupa zdołała się przebić nawet do Iranu i Libii. Duńczycy umieścili na przykład płatne ogłoszenie w anglojęzycznym dzienniku „Teheran Times” – zdjęcie prezydenta Ahmadineżada podpisane pięcioma hasłami wrogimi wobec USA. Początek każdego zdania stanowiły wyrazy, których pierwsze litery, odczytywane pionowo, tworzyły słowo „SWINE” - świnia. W „Tripoli Post” podpis pod ogłoszeniem czytanym od tyłu głosił, że libijski przywódca Muammar Kaddafi jest lunatykiem i wariatem.

Surrend ma też wielu zwolenników na całym świecie, zwłaszcza w Niemczech, Austrii i Danii. „Zachodnia demokracja powinna wspierać takich artystów” – można przeczytać w niemieckiej prasie.

[i]-Piotr Jendroszczyk z Berlina[/i]

Nową akcję duńskiej grupy artystycznej Surrend (poddaj się) przyjęto w Berlinie z oburzeniem. Dwoje artystów rozlepiło w centralnych dzielnicach stolicy Niemiec plakaty z mapą Bliskiego Wschodu, z tym że w miejscu państwa żydowskiego widniał napis: „Ramallah”. Całość nosiła tytuł: „Endlösung”, słowo dobrze w Niemczech znane z czasów nazistowskich, które oznacza „ostatecznie rozwiązanie”. Rozwiązanie problemu żydowskiego, w znany sposób.

Plakaty pozrywali oburzeni mieszkańcy, nie rozumiejąc intencji twórców. Ci twierdzili z całą powagą, że jest to protest przeciwko złemu traktowaniu Palestyńczyków przez Izrael, co źle się skończy i doprowadzi niechybnie do konieczności przesiedlenia Żydów do Europy i USA. Nikt tych wyjaśnień nie słuchał. „Duńskie chamy” – pisały media, te same, które jeszcze niedawno zachwycały się pomysłowością grafika Jana Egesborga oraz dziennikarki Pii Bertelsen, duńskiej pary znanej w Niemczech choćby z wystawy, na której przedstawiono sześcian świątyni w Kaabie z podpisem: „Głupi kamień”.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1150
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1149
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1148
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1147
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1146