– Miejmy nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy – mówi Norbert Nieszery, szef frakcji SPD w parlamencie Meklemburgii-Pomorza Przedniego, landu, w którym neonaziści od dawna rosną w siłę. NPD w ostatnich wyborach zdobyła tu 7,3 procent głosów, ma sześciu posłów w lokalnym parlamencie. Wioska Jamel jest najlepszym przykładem, jak działa legalnie funkcjonująca w Niemczech partia neonazistowska.
Jamel to zaledwie dziesięć domostw i 28 mieszkańców. Nie różni się niczym od wielu innych wiosek w byłej NRD. Starsi mieszkańcy wymierają, a młodzież wyjeżdża w poszukiwaniu pracy. Rodzina Krügerów mieszka tu od pokoleń. Ojciec Svena nigdy nie krył nazistowskich poglądów. W tym duchu wychowywał syna, który jako nastolatek zasłynął z tego, że witał się ze znajomymi, podnosząc prawą rękę w nazistowskim pozdrowieniu. Dziś ma 37 lat, jest okręgowym szefem NPD i właścicielem firmy zajmującej się wyburzaniem starych domów. Na logo jego przedsiębiorstwa figuruje Gwiazda Dawida z napisem: „Wykonujemy brudną robotę”. Należy do niego kilka domów w wiosce. Mieszkają w nich jego ludzie.
[srodtytul]Policja przymykała oczy[/srodtytul]
Na ślub Svena w ubiegłym roku zjechała się cała śmietanka meklemburskiej NPD. Śpiewano nazistowskie pieśni, wywieszono flagi Trzeciej Rzeszy, były pochodnie i wielkie ognisko w centrum wioski. Połowa jej mieszkańców uczestniczyła w fecie. Druga połowa zabarykadowała się w swych domach. Takie rzeczy działy się w Jamel od dawna, lecz policja przymykała na to oczy. – Neonaziści śmiali się nam w twarz – mówi burmistrz gminy Uwe Wendel. O ekscesach nieraz pisały lokalne gazety. Bez skutku. Policja zareagowała dopiero niedawno. Stało się to za sprawą Horsta i Birgit Lohmeyerów, artystów z Hamburga, którzy kilka lat temu osiedlili się w Jamel.
– Nie mogliśmy tego wszystkiego tolerować – mówi Birgit Lohmeyer. Słali petycje do władz, organizowali koncerty rockowe pod hasłem walki z prawicowym ekstremizmem. Znajdowali z tego powodu w skrzynce pocztowej zabite szczury, ich dom był oblewany farbą, ogrodzenie łamane. Prezydent RFN Christian Wulff zaprosił ostatnio Lohmeyerów do Berlina, co zwróciło uwagę największych niemieckich dzienników.
[srodtytul]Medialna nagonka?[/srodtytul]