Korespondencja z Moskwy
Choć obaj liderzy mają o czym rozmawiać, prawie do ostatniej chwili nie było jasne, czy w ogóle się spotkają. Przywódca Korei Północnej miał odwiedzić Rosję już w maju, wizyta została jednak wtedy odwołana. Według części źródeł dlatego że Kim Dzong Il, patologicznie bojący się o swoje bezpieczeństwo, przeraził się przeciekami o wizycie, które dotarły do południowokoreańskich mediów.
Z Miedwiediewem Kim ma rozmawiać głównie o moskiewskim projekcie budowy gazociągu oraz linii wysokiego napięcia, którymi przez Koreę Północną rosyjski gaz i prąd miałyby być przesyłane do Korei Południowej. Ten projekt był przedmiotem negocjacji jeszcze za prezydentury Władimira Putina, obecnie obie koreańskie stolice co najmniej nie mówią „nie”.
Korea Południowa liczy na to, że Pjongjang, związawszy się z Seulem gazociągiem i liniami wysokiego napięcia, prowadziłby mniej awanturniczą politykę. Rosjanie liczą na korzystne kontrakty i na zwiększenie swej roli w regionie.
- Szansą dla Rosji jest to, że inne potęgi, zaangażowane w regionie, czyli USA, Japonia i Chiny są znienawidzone albo przez Koreę Północną, albo przez Koreę Południową, albo przez obie – mówi ekspert polityki międzynarodowej Fiodor Łukianow. – Dla podjęcia próby efektywnego dialogu potrzebny jest ktoś nieco bardziej akceptowany przez oba państwa koreańskie, a kimś takim jest tylko Rosja — dodaje.
Korea Północna chce poprzez zbliżenie do Rosji zmniejszyć swoją zależność od Chin. Chce też dostawać pieniądze za tranzyt gazu i energii, co jest ważne w sytuacji przeżywającego permanentny kryzys kraju.