Łukaszenko ostrzega Zachód: Poniesiecie odpowiedzialność

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko polecił Ministerstwu Spraw Zagranicznych przygotowanie systemu informowania przywódców państw Zachodu o sytuacji w kraju. Ostrzegł też, że poniosą oni odpowiedzialność za wzniecanie niepokojów.

Aktualizacja: 19.08.2020 16:29 Publikacja: 19.08.2020 15:59

Łukaszenko ostrzega Zachód: Poniesiecie odpowiedzialność

Foto: AFP

amk

Podczas dzisiejszego posiedzenia białoruskiej Rady Bezpieczeństwa Łukaszenko nakazał Ministerstwu Spraw Wewnętrznych zakończenie niepokojów w Mińsku.

Jego zdaniem, ludzie są protestami zmęczeni, żądają "ciszy i spokoju". 

Łukaszenko polecił też Państwowemu Komitetowi Granicznemu, by podjął działania mające na celu odcięcie funduszy, które płyną z Zachodu na uliczne protesty. Z kolei KGB ma stłumić działania podejmowane przez organizatorów zamieszek i przeanalizować kanały ich finansowania.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych otrzymało natomiast polecenie przygotowania systemu informowania przywódców państw Zachodu o sytuacji na Białorusi, a także ostrzegać ich przed odpowiedzialnością za wzniecanie niepokojów.

- Muszą wiedzieć, co się dzieje na Białorusi. Te informacje maja trafić do Merkel i Macrona, Dudy, Nausedy i Zełenskiego. Żeby wiedzieli, co się dzieje na Białorusi, z oficjalnego punktu widzenia - powiedział Łukaszenko. - Trzeba ich ostrzec, że poniosą odpowiedzialność za wzniecanie niepokojów. Finansowanie niepokojów to podżeganie. Dziś widzimy, że to finansowanie trwa nadal.

Podczas dzisiejszego wideoszczytu Rady Europejskiej, poświęconego sytuacji na Białorusi, państwa RE jednogłośnie uznały, że wyników niedemokratycznych wyborów prezydenckich nie można uznać i domagają się ich powtórki.

W niedzielę 9 sierpnia wieczorem w Mińsku, Grodnie i w innych miastach Białorusi (łącznie w ok. 30) doszło do protestów po tym jak ogłoszono wyniki badań exit poll po przeprowadzonych wyborach prezydenckich. Wyniki te wskazywały, że wybory prezydenckie z poparciem blisko 80 proc. wyborców wygrał ubiegający się o szóstą kadencję na stanowisku prezydenta Aleksandr Łukaszenko. Oficjalne wyniki wyborów podane przez białoruską CKW w poniedziałek rano dały Łukaszence jeszcze większą przewagę - według tych wyników uzyskał w wyborach 80,23 proc. głosów.

Cichanouska, nie uznała wyników wyborów i ogłosiła, że w rzeczywistości to ona jest zwyciężczynią, a wybory zostały sfałszowane. Następnie poinformowała o złożeniu protestu wyborczego.

W poniedziałek wieczorem w Mińsku znów doszło do starć, w których - co potwierdziło białoruskie MSW - zginął jeden z protestujących. W kolejnych dniach liczba ofiar protestów zwiększyła się do dwóch.

We wtorek szef MSZ Litwy podał informację, że Cichanouska znajduje się na Litwie. W opublikowanym następnie przez byłą kandydatkę na prezydenta oświadczeniu wideo stwierdziła ona, że choć sądziła, iż kampania wyborcza ją zahartowała, ale - jak się okazało - nadal pozostała słabą kobietą. - To, co się dzieje, nie warte jest ludzkiego życia. Dzieci są najważniejsze - podkreśliła.

We wtorek wieczorem w Mińsku doszło do kolejnych protestów. Rosyjska agencja TASS poinformowała o rozbiciu przez OMON demonstracji w Mińsku.

W środę MSW Białorusi poinformowało o użyciu przeciwko demonstrantom broni palnej.

Od środy pojawiają się informacje o strajkach w białoruskich przedsiębiorstwach. Z kolei w czwartek władze zaczęły wypuszczać z aresztów uczestników protestów.

W piątek białoruska CKW ogłosiła oficjalne wyniki wyborów - Łukaszenko miał w nich otrzymać 80,1 proc. głosów. Tego samego dnia Cichanouska wezwała w umieszczonym w internecie apelu do ponownego przeliczenia oddanych w wyborach głosów i wezwała Białorusinów, by podpisywali internetową petycję w tej sprawie. Cichanouska wezwała też burmistrzów białoruskich miast do organizowania w weekend pokojowych demonstracji. Tego samego dnia rywalka Łukaszenki powołała radę Koordynacyjna, która ma zjednoczyć wszystkie siły polityczne i społeczne w kraju.

W piątek wieczorem przed budynkiem białoruskiego parlamentu demonstrowało około 5 tysięcy ludzi. Od siedziby władzy dzieliło ich zaledwie 20 funkcjonariuszy OMON, którzy stali spokojnie z opuszczonymi tarczami. Do demonstracji doszło też w Grodnie, a w Lidzie do demonstrujących mieli dołączyć milicjanci.

W niedzielę w Mińsku w pokojowym, antyrządowym proteście, miało wziąć udział nawet 200 tysięcy osób. Była to największa demonstracja w historii niepodległej Białorusi.

W poniedziałek Łukaszenko wykluczył możliwość przeprowadzenia ponownych wyborów stwierdzając, na spotkaniu z robotnikami w Mińsku, że dojdzie do nich tylko "jeśli go zabiją". Wyraził jednak gotowość rozmów na temat podzielenia się władzą, mówił też o zmianie konstytucji. Nieco później przyznał, że w przypadku przyjęcia nowej konstytucji możliwe będzie przeprowadzenie nowych wyborów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?