Na liście jest 40 nazwisk osób, którym zakazuje się wjazdu na teren UE i zamraża aktywa posiadane w Unii.
— Gdzie jest Łukaszenka? — zapytał na Twitterze Manfred Weber, szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim. Rzeczywiście, spis nie obejmuje białoruskiego dyktatora, ale ta sprawa nie była w Brukseli przedmiotem sporów. — W przypadku Łukaszenki to świadomy wybór, ponieważ prosimy go o przyjęcie mediacji OBWE. Karanie go byłoby w pewnym sensie uzasadnieniem odmowy kontynuowania rozmowy, więc myślę, że tutaj ważne jest, aby zaangażować go w ten proces — powiedział francuski prezydent Emmanuel Macron. Nie wykluczył, że sankcje na Łukaszenkę mogą zostać nałożone w przyszłości.
Uzgodnienie sankcji w sprawie Białorusi trwało wiele tygodni i nie wystarczyły spotkania ambasadorów, czy ministrów spraw zagranicznych, żeby uzyskać jednomyślność. Na przeszkodzie stał Cypr, częściowo popierany przez Grecję. Co prawda w sprawie Białorusi zgadzał się z resztą Unii, ale chciał wykorzystać okazję i zmusić innych do zgody na sankcje wobec Turcji za odwierty na Morzu Śródziemnym, których celem jest zawłaszczenie złóż gazu. Ponieważ w sprawach zagranicznych obowiązuje jednomyślność, to czasem dochodzi do tego typu szantaży. Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, zdecydował, że sprawa musi być rozstrzygnięta na najwyższym szczeblu i dlatego zwołał nadzwyczajny szczyt w Brukseli. Zaprosił przywódców do osobistego stawienia się i nie wykorzystał opcji wideokonferencji nawet wtedy, gdy okazało się, że musi odbyć kwarantannę po zetknięciu się z osobą chorą na koronawirusa. Przesunął szczyt o tydzień, bo wiedział, że sprawa jest zbyt delikatna, żeby ją dyskutować za pośrednictwem łączy telekomunikacyjnych.
Ostatecznie w Brukseli osiągnięto kompromis akceptowalny dla wszystkich. Uzgodniono sankcje w sprawie Białorusi, w zamian za zaostrzenie tonu wobec Turcji. Cypr i Grecja są zadowolone, bo we wnioskach ze szczytu znalazła się groźba sankcji w sytuacji, gdy Turcja nie zaprzestanie jednostronnych działań naruszających suwerenność Cypru. Ale jednocześnie usatysfakcjonowani są ci, którzy — jak Niemcy — nawoływali do umiaru w dyskusji z Turcją. Bo dokument apeluje głownie do Ankary, o pokojowe rozwiązywanie sporów i obiecuje w zamian unowocześnienie łączącej obie strony unii celnej.