Rosyjskie media poinformowały też, że chodzi o „nawoływanie do działań godzących w interesy bezpieczeństwa narodowego Białorusi". Tymczasem MSW w Mińsku dopiero w czwartek po południu potwierdziło, że Cichanouska rzeczywiście jest ścigana listem gończym, ale nie zdradziło żadnych szczegółów.
– Zazwyczaj takich informacji nie ujawnia się w mediach. Po to, by człowiek przekroczył granicę, a później dopiero dowiedział się, że jest ścigany. Myślę więc, że Rosja nie przez przepadek ujawniła tę informację. To sygnał dla Cichanouskiej, że nikt z nią nie będzie rozmawiał. Jeżeli zechce odwiedzić Putina, po przekroczeniu granicy z Rosją zostanie natychmiast zatrzymana i odesłana na Białoruś. To procedura, która od lat działa w ramach Państwa Związkowego (PZBiR) – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Aliaksandr Alesin, czołowy białoruski ekspert ds. bezpieczeństwa i wojska.
– List gończy wystawiony na Białorusi automatycznie obowiązuje też w Rosji. W ramach PZBiR działa kolegium między rosyjskim i białoruskim MSW, takie kolegium funkcjonuje pomiędzy resortami obrony oraz FSB i KGB. Jest nawet wspólna lista osób, którym zakazano wjazdu na teren PZBiR lub wyjazdu z niego, są na niej aż 2 mln osób – mówi.
Rzeczniczka Cichanouskiej Anna Krasulina poinformowała „Rzeczpospolitą", że opozycjonistka nie została oficjalnie poinformowana, że jest figurantką sprawy karnej. – Dla nas ciekawsze jest to, że Cichanouska spotykała się ostatnio z kanclerz Angelą Merkel, szefem niemieckiej dyplomacji Heiko Maasem i wystąpiła w parlamentach Niemiec i Francji – powiedziała Krasulina.