W artykule czytamy, że szef MSZ Węgier Péter Szijjártó "od dawna wiedział, że rosyjskie służby wywiadowcze zaatakowały i włamały się do systemów informatycznych Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Handlu". - W drugiej połowie 2021 r. stało się jasne, że Rosjanie całkowicie opanowali sieć komputerową MSZ oraz wewnętrzną korespondencję resortu, włamali się również do zaszyfrowanej sieci, wykorzystywanej do przesyłania "zastrzeżonych" i "poufnych" informacji państwowych i dyplomatycznych, do których dostęp powinien w normalnych warunkach być zastrzeżony - twierdzi portal.
Redakcja powołuje się na wewnętrzny dokument węgierskiego MSZ ze stycznia 2022 r. oraz na informacje od byłych urzędników państwowych i pracowników wywiadu.
Czytaj więcej
Instytut Ordo Iuris poinformował, że rozpoczyna Międzynarodową Misję Obserwacyjną wyborów na Węgrzech. Rzecznik węgierskiego rządu oświadczył, że "w obliczu rosnących obaw o bezstronność (...) OBWE celem misji jest przywrócenie zaufania publicznego do procesów wyborczych i obserwatorów międzynarodowych".
W artykule czytamy, iż według byłych pracowników wywiadu, ślady cyberataku sugerują, że odpowiedzialna za atak grupa hakerów pracowała dla rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) oraz rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU). Według Direkt36, te same grupy hakerskie przeprowadzały ataki na sieci węgierskiego rządu od co najmniej 10 lat.
"Dzięki hakowaniu sieci ministerstwa węgierska dyplomacja stała się dla Moskwy praktycznie otwartą księgą. Rosjanie mogą z wyprzedzeniem wiedzieć, co planuje MSZ Węgier" - czytamy. Według portalu, rosyjska infiltracja miała miejsce także przed rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę oraz częściowo po rozpoczęciu działań zbrojnych, podczas kryzysowych szczytów UE i NATO. W tekście dodano, iż nic nie wskazuje na to, by rząd premiera Viktora Orbán wyraził publiczny protest wobec Rosji w związku z cyberszpiegostwem.