– Dzięki mojemu podpisowi pod tą ustawą, który złożyłam bez wahania, Arizona wzmacnia swoje bezpieczeństwo – mówiła w piątek gubernator stanu Jan Brewer. Nowe prawo poparł między innymi senator tego stanu John McCain. Były kandydat na prezydenta USA przekonywał, że odzwierciedla ono niezadowolenie mieszkańców graniczącego z Meksykiem stanu z powodu wzrastającej liczby nielegalnych imigrantów.
[srodtytul]Latynosi na celowniku[/srodtytul]
Mieszkańcy Arizony poszukujący taniej siły roboczej nie będą już mogli po prostu pojechać do punktu, gdzie czekają pracownicy najemni (niemal w każdym miasteczku wiadomo, gdzie znaleźć robotnika, który słabo mówi po angielsku, ale jest tani). Żeby nająć pracownika, trzeba będzie teraz sprawdzić, czy ma on prawo do pracy.
Ustawa daje również stróżom prawa możliwość zapytania każdego o dowód tożsamości. Wystarczy, że uznają, iż istnieje „uzasadnione podejrzenie”, iż dana osoba może być nielegalnym imigrantem. Jeśli ktoś nie będzie miał przy sobie ważnego prawa jazdy lub innego dowodu potwierdzającego, że jest legalnym mieszkańcem stanu, trafi do aresztu. Właśnie ten przepis budzi największe kontrowersje. Przeciwnicy ustawy boją się, że doprowadzi ona do „profilowania rasowego”, a więc do zatrzymywania ludzi ze względu na ich wygląd lub kolor skóry. Najbardziej boją się Latynosi – nie tylko ci, którzy w Arizonie przebywają bezprawnie. – Nawet jeśli jesteś tu legalnie, boisz się, że prawo jazdy może nie wystarczyć lub że policja zatrzyma cię, gdy będziesz po prostu iść ulicą – opowiadała CNN 21-letnia studentka Uniwersytetu Arizony Jessica Mejia, która nie wychodzi z domu bez trzech dokumentów udowadniających jej prawo pobytu.
[srodtytul]Protestuje Obama i kardynał Mahony[/srodtytul]