—Piotr Kowalczuk z Rzymu
Decyzja kompromituje prokuraturę i sędziów z pierwszego procesu, wzmacniając podejrzenia, że drakoński wyrok był motywowany politycznie. Ze względu na osobę oskarżonego i pikantne okoliczności sprawy opisywały ją w szczegółach światowe media. Wyrządziła Berlusconiemu i Italii wielkie szkody wizerunkowe.
28 maja 2010 r. wieczorem na komisariat w Mediolanie trafiła oskarżona o kradzież Karima El Mahroug vel Ruby, 17-letnia wówczas dziewczyna pochodząca z Maroka. Koło północy na posterunek zadzwonił przebywający z wizytą w Paryżu premier Berlusconi. Prosił, by nie zatrzymywać Ruby w areszcie, lecz oddać pod opiekę mediolańskiej radnej, która niebawem się zgłosi. Tłumaczył, że pomoże to uniknąć incydentu dyplomatycznego, bo Ruby jest krewną prezydenta Egiptu.
O dziwnej interwencji premiera zwiedziała się mediolańska prokuratura i postanowiła sprawdzić, co może łączyć Berlusconiego z 17-letnią dziewczyną, która w dodatku wcale nie była krewną Hosniego Mubaraka. Okazało się, że dziewczyna uczestniczyła w kilku imprezach organizowanych w willi premiera pod Mediolanem z udziałem wielu młodych kobiet, modelek i aspirujących do kariery w telewizji lub na estradzie dziewczyn.
Prokuratura doszła do wniosku, że chodziło o zaspokojenie potrzeb seksualnych Berlusconiego, a kobiety prostytuowały się. Jednak korzystanie z prostytucji przestępstwem w Italii nie jest, więc śledczy chcieli udowodnić, że premier korzystał z usług nieletniej Ruby, za co można trafić za kratki nawet na sześć lat.