58-letni Bodo Ramelow jest – zdaniem ogólnoniemieckich mediów, takich jak tygodnik „Der Spiegel" - bliski objęcia stanowiska szefa rządu Turyngii. Jeżeli mu się to uda, to byłby pierwszym premierem landu wywodzącym się z Partii Lewicy, postkomunistycznego ugrupowania mającego korzenie w NRD. Partia Lewicy może rządzić w Turyngii z socjaldemokratami i Zielonymi. Ci drudzy już na to wyrazili zgodę, członkowie SPD jeszcze debatują. Niektórzy spodziewają się, że decyzja zapadnie już w poniedziałek, a ostateczne potwierdzenie nastąpi 3 listopada.
Media z Turyngii są jednak znacznie bardziej ostrożne w ogłaszaniu sukcesu Ramelowa niż te centralne.
- Wszystko jest jeszcze otwarte. Nie jest jasne, czy powstanie rząd Lewicy, SPD i Zielonych czy też CDU i SPD – mówi „Rz" Mirko Krüger z dziennika „Thüringer Allgemeine". - To jeszcze będzie się ważyło tygodniami. I wcale nie chodzi o komunistyczną przeszłość Partii Lewicy. Najważniejszym problemem jest to, że niezależnie od tego jaka koalicja powstanie, to będzie miała tylko jeden głos ponad większość, będzie niestabilna. W każdej partii są frakcje, stosunki między deputowanymi są skomplikowane, a los rządu będzie zależał od pojedynczych głosów – dodaje.
NRD, czyli państwo bezprawia
Czy zatem Turyngia jest gotowa na premiera postkomunistę, pierwszego w całych Niemczech? - To się może zdarzyć, ale wszystko to są przypuszczenia – podkreśla Mirko Krüger.
Kandydat na premiera Bodo Ramelow trzy tygodnie temu powiedział, że NRD była państwem bezprawia, dyktaturą. Bez takiej deklaracji SPD i Zieloni nie zgodziliby się nawet na wstępne rozmowy o utworzeniu rządu z Lewicą. Taki warunek postawili.