– W nadchodzących miesiącach nie spodziewamy się znaczącej zmiany przebiegu linii frontu. Jedna strona coś zyska, druga też coś. Tyle – deklaracja zastępcy sekretarza obrony Colina Kahla w Izbie Reprezentantów z początku tego tygodnia może wyrządzić sporo szkód Ukraińcom. Ameryka, która do tej pory przekazała im 113 mld dol., oczekuje możliwie szybkich efektów tej pomocy. Inaczej z coraz większą mocą będzie stawiane pytanie, jak długo wysiłek USA będzie konieczny.
Plan Trumpa
Krew wyczuł już Donald Trump. A także gubernator Florydy Ron DeSantis – obok byłego prezydenta najpoważniejszy kandydat do republikańskiej nominacji w wyborach w 2024 r.
– Zamiast jechać do Polski, Biden powinien pojawić się w Ohio (gdzie wykoleił się pociąg z ładunkiem toksycznym – red.). Świadomie lub nie sprawia, że stąpamy na granicy wybuchu trzeciej wojny światowej – oświadczył były prezydent. I zapewnił, że gdyby był u władzy, doprowadziłby do pokoju w dobę.
Czytaj więcej
Prezydent cieszy się największym poparciem od roku. Zaś Donald Trump boryka się ze spadającą sympatią wśród republikanów.
DeSantis, który przez lata krytykował Baracka Obamę za „słabość” wobec Rosji, teraz całkowicie zmienił front. Do tego stopnia, że gdy idzie o sceptycyzm w sprawie Ukrainy, chce jeszcze prześcignąć Trumpa. – Nie sądzę, aby było w naszym interesie angażowanie się na ukraińskim pograniczu, na Krymie – oświadczył.