Władze Drezna zakazały po raz pierwszy przemarszu ulicami miasta zwolennikom Pegidy, czyli Patriotycznych Europejczyków przeciwko Islamizacji Zachodu. Mają jednak prawo zorganizowania wiecu. Oficjalnie dlatego, że w czasie marszu istnieje większa groźba starć z lewicowymi przeciwnikami Pegidy, którzy niedawno pokazali w Lipsku swą determinację w walce z radykalizującą się niemiecką skrajną prawicą.
Drezno to jednak kolebka Pegidy, która ma coraz więcej naśladowców w niemieckich miastach.
Hasła w rodzaju: „Merkel musi odejść", „Jesteśmy ruchem oporu", „Kłamliwa prasa", rozbrzmiewają z całą siłą w niemal całym kraju. Jak i slogany o konieczności zamknięcia granic dla niechcianych imigrantów.
AfD do Bundestagu
Zakaz marszu wprowadzony w Dreźnie traktowany jest w całym środowisku jako zamach na demokratyczne wolności, za którym podąży bezwzględny zakaz działalności Pegidy. Powołują się na przykład w postaci kolejnej próby delegalizacji NPD (Narodowodemokratycznej Partii Niemiec, ugrupowania nie tylko skrajnie prawicowego, ale i neonazistowskiego).
Pegida to jednak nie NPD i nie jest w stanie zająć jej miejsca, nawet jeżeli wziąć pod uwagę jej ksenofobię o wyraźnie rasistowskim odcieniu.