Sąd Najwyższy podjął w czwartek precedensową uchwałę. Rozszerza ona swobodę sporządzania testamentów, decydowania o losie konkretnych składników majątku.
Co dla córki
Sprawa dotyczyła testamentu sporządzonego własnoręcznie przez Augustyna C. Do całości spadku powołał on syna, a córce zapisał: „wartość lokalu mieszkalnego lub lokal przy ul. B.".
Według córki ten zapis dawał jej prawo nieruchomości przy ul. B. lub jej równowartości. Wybrała pieniądze i zażądała 550 tys. zł. Brat zgodził się zapłacić 300 tys. zł. Inaczej bowiem zinterpretował zapis. Uznał, że ojciec zapisał jej równowartość mieszkania przy ul. N., w którym za życia mieszkał, bądź budynek przy ul. B., i to on wybiera, co przekaże. Sąd Okręgowy podzielił jego stanowisko, ale zapis córki wycenił na 520 tys. zł i tyle jej zasądził.
Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Ten powziął wątpliwość i zapytał SN, czy w ogóle taki alternatywny zapis jest ważny. Chodzi o to, że w zapisie testamentowym spadkodawca zobowiązuje spadkobiercę do spełnienia określonego świadczenia na rzecz oznaczonej osoby. Art. 968 kodeksu cywilnego nie mówi nic o alternatywnym wskazaniu przedmiotu, nie ma też orzecznictwa na ten temat.
SA zaznaczył, że większość autorów komentarzy uważa, iż testament musi jednoznacznie wskazywać przedmiot zapisu, inaczej jest nieważny. Tego stanowiska bronił też pełnomocnik syna, mecenas Marcin Onyszkiewicz-Jacyna.